piątek, 7 grudnia 2018

Agata Przybyłek. Siedem cudów.


Lubię ten zabieg narracyjny, w którym równolegle toczą się historie różnych osób, a my - czytelnicy - co jakiś czas dostrzegamy nici ich łączące.

U Agaty Przybyłek są młodsi i starsi, ludzie u progu dorosłego życia i ludzie, którzy wiele już lat przeżyli i nie umieją w nim dostrzegać tylko dobrych stron. 

Bardzo podobały mi się relacje Joli i Marka, ich wzajemny szacunek. Udanie autorka pokazała myśli i obawy mężczyzny. 

Ciekawą wymowę miało też to, co usłyszała Monika od mamy - o tym, że na różne sytuacje w życiu warto spoglądać z każdej strony, bo może się okazać, iż to, co na pierwszy rzut oka zdaje się nas unieszczęśliwiać, może przybrać zupełnie inne znaczenie.

Ciekawe, ale ostrzegam - nie czytajcie tekstu na okładce. Kompletnie nie oddaje nastroju książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz