wtorek, 27 listopada 2012

Święta wśród pencjonarek cz.I

Girl reading - Franz Eybl

Sięgamy po wszelakie reportaże, powieści, fantastykę, czy książki popularnonaukowe, jednak chyba każda z nas pamięta jeszcze te dni, gdy zatapiała się w świecie trochę naiwnym, wtedy przyprawiającym o dreszcze czy rumieńce. Pamiętacie czasy, gdy przy łóżku leżała Ania z Zielonego Wzgórza, Mała księżniczka, czy Panna z mokrą głową? Ja bardzo dobrze. A że w dodatku idą święta, a ja na święta staję się sentymentalna, to proponuję w tym roku małą podróż w świat nastolatek i ich wspomnienia świąteczne. Jako pierwsza powróci do nas... zobaczcie same:

-To gwiazdka dla ciebie, Aniu - rzekł Mateusz nieśmiało. - Ależ Aniu... czy ci się podoba?... Cóż to!...
Bo oczy Ani nagle napełniły się łzami.

-Czy mi się podoba? O, Mateuszu!
Ania przewiesiła sukienkę na krześle i złożyła dłonie.
-Mateuszu, jest zachwycająca! O, nigdy nie potrafię dostatecznie za nią podziękować. Spójrzcie tylko na te rękawy! Ach, wydaje mi się, że to uroczy sen.
-Dobrze, dobrze, ale teraz zabierzemy się do śniadania - przerwała Maryla. - Muszę dodać, Aniu, iż nie uważam wcale, aby ta sukienka była ci istotnie potrzebna. Lecz wobec tego, że Mateusz ci ja podarował, szanujże ją. Tu jest wstążka, którą pani Linde ofiarowuje ci do warkoczy. Jest brązowego koloru, odpowiednia do sukienki. A teraz chodź i siadaj do stołu.
-Nie wiem, czy będę mogła jeść śniadanie  - rzekła uszczęśliwiona Ania. - W tak niezwykłej chwili śniadanie wydaje się rzeczą zbyt prozaiczną. Wolę nasycić mój wzrok tą sukienką. Cieszę się tak bardzo, że bufiaste rękawy są jeszcze modne. Czuję że nie potrafiłabym przeżyć tego, gdyby wyszły z mody, zanim doczekałabym się sukni z takimi rękawami. Nie umiałabym być zupełnie zadowolona. Pani Linde postąpiła bardzo ładnie, ofiarowując mi tę wstążkę. Czuję, że powinnam stać się w końcu dobrą! Bywają chwile, że z przykrością myślę o tym, iż nie jestem wzorowa, ale przecież ciągle zostać nią w przyszłości. Nieraz trudno jest dotrzymać postanowień, bo zdarza się, że nawiedzają nas nieprzezwyciężone pokusy, ale teraz postaram się zrobić jeszcze większy wysiłek.
    W chwili gdy "prozaiczne" śniadanie dobiegło końca, w dolince, na ośnieżonym moście, ukazała się drobna figurka Diany w czerwonym, luźnym płaszczyku.

    Ania wybiegła naprzeciw jej.
    - Wesołej Gwiazdki, Diano! Ach, jakież cudne Boże Narodzenie! Pokażę ci coś wspaniałego! Mateusz podarował mi prześliczną sukienkę z t a k i m i rękawami! Nie umiałabym nawet wyobrazić sobie piękniejszej!
   - I ja ci coś przynoszę! - zawołała Diana bez tchu. - Oto masz... to pudełko. Ciotka Józefina przysłała nam skrzynkę z wieloma drobiazgami... a to dla ciebie... Powinnam była przynieść ci je wczoraj, ale przesyłka nadeszła o zmierzchu, a nie lubię przechodzić Lasem Duchów po zapadnięciu nocy.
    Ania otworzyła pudełko i zajrzała. Na wierzchu spoczywała kartka z napisem "Dla Ani - Wesołej Gwiazdki", a dalej para prześlicznych, skórkowych pantofelków o okrągłych noskach z atłasowymi kokardkami i błyszczącymi klamerkami.
    -Ach, Diano! To zbyt wiele! Ja chyba śnię!
    -A ja to nazywam zrządzeniem losu! - rzekła Diana. - Nie będziesz zmuszona pożyczać pantofelków od Ruby; doskonale się składa, bo i tak byłyby za duże dla ciebie o całe dwa numery. Ładnie by to wyglądało: elf człapiący w zbyt obszernych pantoflach! Józia Pye triumfowałaby z pewnością! Czy wiesz, że Rob Wright wrócił wieczorem z przedostatniej próby razem z Gretie Pye? Słyszałaś kiedyś coś podobnego?
    Cała młodzież szkolna Avonlea żyła tego dnia w gorączkowym podnieceniu, gdyż należało ostatecznie udekorować wielką salę i urządzić ostatnią generalną próbę.
    Wieczorem odbył się koncert. Powodzenie było niewątpliwe, sala przepełniona, a wszyscy występujący spisali się znakomicie. Jednakże gwiazdą wieczoru okazała się Ania, czemu nawet nie odważyła się zaprzeczyć zazdrosna Józia Pye.
    -Ach, jakiż to był rozkoszny wieczór! - westchnęła Ania, gdy po skończonym przedstawieniu wracała z Dianą do domu, zapatrzona w ciemne, gwiazdami usiane niebo.


"Ania z Zielonego Wzgórza" L.M.Montgomery, Nasza Księgarnia, 1990, tł.Rozalia Bernsteinowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz