sobota, 10 grudnia 2016

Kalendarz adwentowy - 10

Dziś mam dla Was film, którego pewnie nikt nie zna, a szkoda :) Sama trafiłam na niego przypadkiem i choć nie jest może filmem klasy A ;) , to jednak budzi jakieś takie dziwne uczucia nostalgii, a także skłania do wspomnień.

Główna bohaterka od kilkunastu lat nie była w rodzinnym domu, z którego wyjechała po kłótni z rodzicami w święta. Mieszka w Nowym Jorku i wiedzie pozornie szczęśliwe życie singielki. Ma przyjaciela z rodzinnego miasta, z którym co roku spędza Boże Narodzenie - to taki wspólny ich rytuał. Jednak w tym roku okazuje się, że przyjaciel postanowił zabrać narzeczoną do rodziców. Kristin jest mocno rozgoryczona i zła. I wtedy przypadkiem otrzymuje w prezencie butelkę szampana. Po jej wypiciu budzi się w swoim dawnym pokoju. Ale nie, nie - to nie jest film o cofnięciu się w czasie do 'siebie' z dawnych lat. Nie, ona trafia do swojego domu dokładnie na kilka dni przed awanturą i spotyka nastoletnią siebie.

Ech, czy nie chcielibyście czasem cofnąć się w czasie, żeby spotkać tamtego siebie i przekazać mu kilku ważnych uwag? Kristin dostała tę szansę i wie, że dzięki temu może spróbować przekonać buntowniczą nastolatkę do tego, by nie popełniła błędu. Ale czy to się może, a raczej powinno udać?

Bardzo wzruszający to film, gdy uświadomimy sobie, jakby to było - bardzo fajnie były pokazane relacje między dwoma Kristin (chyba tak właśnie by to wyglądało ;) - nastolatka jako jedyna z przeszłości poznała prawdę o przybyciu samej siebie z przyszłości), między Kristin a jej rodzicami - zwłaszcza że dopiero wtedy, gdy wróciła, dowiedziała się kilku rzeczy, które rzuciły inne światło na jej odczucia względem rodziców.

Bardzo gorąco polecam "Powtórne święta Kristin"!

3 komentarze:

  1. Masz rację, ja nigdy o tym filmie nie słyszałam, ale w wolnym czasie chętnie obejrzę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam, że niestety trochę zmarnowany potencjał. Bo realizacja była słaaaba. Sam pomysł fajny. Ale nie żałuję, że go obejrzałam :)

    OdpowiedzUsuń