niedziela, 19 listopada 2023

Spadające gwiazdy - Fern Michaels

 Recenzja Ani - Polecanki.


 Spadające gwiazdy to zimowo-świąteczna książka autorstwa Fern Michales wydana                     nakładem Skarpa Warszawska .

Emily Ammerman najlepiej czuje się będąc na trasach narciarskich i stokach w ośrodku wypoczynkowym, który od pokoleń należy do jej rodziny. Śnieg jest jej żywiołem a ona z prawdziwą pasją stara się nauczyć swoich klientów jazdy na nartach. Jej najnowszym uczniem ma być gwiazda telewizji Zach Ryder, który gra w filmach o nieustraszonym agencie CIA. I tak się składa, że Emily jest jego wierną aczkolwiek cichą wielbicielką. Dziewczyna jest też profesjonalistką, dlatego nie może sobie pozwolić by się w nim zakochać. Jednak plany swoje a życie swoje….

Nie zaprzeczę, że miałam spore nadzieje, co do tej książki… Jednak moje ulubione polskie autorki swoją twórczością wysoko postawiły poprzeczkę, jeśli chodzi, o jakość obyczajówek. I dlatego ta książka nie sprostała moim oczekiwaniom. Jednym słowem jestem nią rozczarowana. Sam zamysł był ciekawy, ale wykonanie niestety wyszło kiepsko. Nie wiem czy to wina pióra autorki, tłumacza czy pióra i tłumacza, ale dialogi pomiędzy poszczególnymi bohaterami były sztuczne i bez polotu. Niestety, ale czytając ją miałam wrażenie, że ktoś zapomniał przy pisaniu/ tłumaczeniu tej książki użyć słownika synonimów, bo używanie na okrągło tego samego wyrazu aż raziło w oczy. Niewiele dobrego mogę powiedzieć o fabule i bohaterach Spadających gwiazd. Akcja pędziła a przez to ucierpiały na tym poszczególne sceny. Czasami miałam wrażenie, że autorka za mało pracowała ze swoim tekstem, bo nieobce były w książce logiczne błędy. Mocno mi w głowie utkwił fragment, w którym jednego wieczoru Emily mocno upiła się, rano miała potężnego kaca, ale nie przeszkadzało jej to by wsiąść za kółko. Bardzo mi się nie podobało tak lekkie podejście autorki do tego tematu. Zresztą nie polubiłam głównej bohaterki także z innych powodów. Jej pseudo dramaty i życiowe ,,rozkminy’’ były irytujące. Czasami wręcz zachowywała się niczym rozkapryszona nastolatka. Denerwowało mnie podkreślanie jaka jest idealna. Nie przekonał mnie do siebie ten jej ,,ognisty romans’’ z Zachem. Ta ich miłość była tak bardzo przesłodzona, że aż mdliło.

Nie mogę odmówić książce świątecznego klimatu i lekkości, ale nie polubiłam się z piórem autorki. Mam sporo zastrzeżeń do zachowania nijakich bohaterów, nieodpracowanej i momentami naiwnej fabuły. Szczerze powiedziawszy to jedna z najsłabszych zimowo-świątecznych książek, jakie udało mi się kiedykolwiek przeczytać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz