niedziela, 28 listopada 2010

Have Yourself A Merry Little Christmas.

"Boże- mówiła tedy przed połowem ryb przed biciem wieprza albo pieczeniem ciasta- jak ja tego wszystkiego nie cierpię. Na co to wszystko? Na to, jedynie, aby brzuch naładować. Dajcie mi spokój- dodawała.- Nic już na te święta wcale urządzać nie będę. Niech ja wreszcie odpocznę, niech ja wezmę jaką książkę do ręki i wreszcie co przeczytam. To będzie daleko bardziej po bożemu podług mojego zdania." (Maria Dąbrowska "Noce i dnie").
W pogoni za tym nieokreślonym Duchem Świąt, który co roku sprawia, że od początku grudnia człowiek nuci świąteczne piosenki, obmyśla prezent, a potem podróżuje w śniegu kilometrami dróg, aby obudzić się w świąteczny ranek, czując zapach pomarańczy, ciasta i przeczystych szyb, przeciągnąć się i westchnąć: Ach, Święta!- przystępuję do wyzwania.
Plan czytelniczy mam prosty-przeczytać jak najwięcej książek, w tym:
-"Dom sióstr" Charlotte Link o pewnym małżeństwie, zmuszonym spędzić Święta w odciętym od świata domu
-"Zasada trzech dni"
Josie Lloyd i Emlyn Rees o pewnej rodzinie, zmuszonej spędzić Święta na odciętej od świata wyspie
-"Gwiazdka" Truman Capote aby przeczytać też coś ambitniejszego;)
-coś Agathy Christie gdyż dla miłośnika kryminałów nie ma to jak trup pod choinką
Plan filmowy równie prosty-oglądam tylko te filmy, które już widziałam:
-"Love, actually" film od lat inaugurujący mój sezon świąteczny
-"The Nightmare Before Christmas" czyli święta w wersji Tima Burtona
-"The Family Stone" ciepły i zabawny film, bez świątecznego kiczu
-"The Hogfather" no, ba- Terry Pratchett

4 komentarze:

  1. "Love Actually" - to mój najukochańszy film świąteczny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie wiem co jest takiego w tym filmie ale MUSZĘ go oglądać inaczej świat nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja do dziś pamiętam, kiedy po raz pierwszy oglądałam go w kinie w roku premiery polskiej(czyli jakieś sześc lat temu?) - dokładnie w dniu rozpoczęcia się akcji filmu - 5 tygodni przed Bożym Narodzeniem :)
    Od tamtej pory mam tak, jak Ty - muszę go obejrzeć przynajmniej raz w roku!


    P.S. jest jeszcze jeden taki film świąteczny - doskonała satyra na całe to świąteczne zamieszanie - "W krzywym zwierciadle: Witaj Święty Mikołaju!" - absolutnie muszę go obejrzeć w okresie świątecznym, mam nadzieję, że i w tym roku telewizja mnie nie zawiedzie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi z niewiadomych przyczyn bardzo się światecznie kojarzą filmy z Harrym Potterem, licze na to, że skoro Kevina nie ma, będzie chociaz Harry :)

    OdpowiedzUsuń