czwartek, 27 stycznia 2011

Chwila prawdy

Czas zmierzyć się z podsumowaniem, a nie będzie to miłe, oj nie... Przekonuję się, że wyzwania czytelnicze nie są dla mnie. Nie przeczytałam NIC z planowanych książek, nawet Noelki, którą czytam co roku. W Musierowicz na Gwiazdkę zatrzymałam się na pieczeniu pierniczków. Sama też upiekłam, a jakże. Jedyną okołogwiazdkową pozycją była "Krystyna, córka Lawransa", jest w niej opisane Boże Narodzenie. Zaczęłam Ominąć święta Grishama i przerwałam na 17 stronie, bo "rzuciłam" się na prezenty, m. in. Mankella.
Nie obejrzałam też żadnego filmu-zaczęłam Hanię w Wigilię, ale potem rodzinka przełączyła na Pada Shrek. Mam więc na swoim koncie dwa razy po pół filmu.
Miałam wreszcie napisać recenzje tego, co już wcześniej czytałam/widziałam. Nie wyszło. Cienias ze mnie:(
Wyzwanie dla siebie uważam więc za ciągle otwarte, może do przyszłej Gwiazdki uda się nadrobić zaległości. Pierwszy raz brałam udział w takiej zabawie i widzę, że moja dusza czytelnicza jest nieokiełznana-nie znosi terminów, nakazów, ciśnienia...

1 komentarz:

  1. E tam cienias:). Ja ma podobnie- czułam w kościach, ze nic nie przeczytam, więc zadeklarowAłam same książeczki dla dzieci, o których mogę pisac z zamkniętymi oczami:).

    OdpowiedzUsuń