Bajki Walta Disney'a kochałam zawsze. Była to miłość mojego dzieciństwa, pełna krzyków, że wreszcie puszczają Kaczora Donalda. I owszem, były inne bajki, już mniej nacechowane taką dobrocią i bezinteresownością, ale Disney zawsze jakoś się tam przemieszczał.
Natchniona tym świątecznym wyzwaniem, chociaż już grubo po świętach, postanowiłam sobie obejrzeć coś mało wymagającego (oczywiście ładowania, bo internet mam straszny) i wybrałam "Bajkowe święta". Liczyłam na trochę umoralnienia mojej osoby, lecz przede wszystkim na przywrócenie wiary w święta. W trakcie tej bajki uroniłam nawet kilka łez...
W animacji występują trzy prezenty. Każdy oznacza inną sytuację. Znajdują się one pod choinką, jest to statek, zapowiedź Kaczora Donalda, miś, zapowiedź Goofy'ego oraz sanki, zapowiedź Miszki Miki. Każdy prezent opowiada inną historię, która wydarzy się w dniu 25 grudnia. Różnych bohaterów spotykają odmienne sytuacje, które bardzo ich przewartościowują i wzmocnią.
Cieszę się, że obejrzałam tą bajkę. Radość i miłość płynąca z czynów bohaterów jest bardzo motywująca i pokazuje, że tak można. W postaciach zachodzą przemiany, muszą odkrywać, że święta to nie tylko prezenty. To czas spędzony z rodziną. Nie ważne co się daje, ważne ile serca się w to wkłada.
Piękna bajka przypominająca nie tylko czasy triumfu Disneya, lecz także ukazująca prawdziwego ducha świąt. Polecam każdemu, by przypomnieć sobie co to znaczą Święta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz