czwartek, 16 grudnia 2010

"Miasteczko Halloween" reż.Henry Selick

"Żyjesz, gdy masz się czego bać!"

Tim Burton jest dla mnie fenomenem reżysera, scenarzysty, większość jego filmów należy do moich ulubionych. Tutaj jest tylko autorem scenariusza. Tylko. Cóż, by to mogło być, gdyby Tima był to film w każdym calu?

Miasteczko Halloween to miejsce strachu, potworów, wampirów, trupów, klauna bez twarzy, pełne mroku i szarości. Co jeśli król takiego miejsca trafi do Christmas town? Zachwycą go lampki, radość, prezenty, śnieg i zapach ciastek? Tak, a taki szok wywołał depresję u króla dyniowego. Koniec depresji zażegnał pomysł. Jego własny pomysł, o jego własnej gwiazdce! Co potrzebuje? Nic, takiego to łatwe, prezenty, czerwony kubrak, odpowiednia muzyka i choinka. To takie proste.

Jednak sprawa zeszła na nieodpowiedni tor. Król dyniowy zostaje mikołajem. Czego można było by się spodziewać. Film jest niestandardowy, bardzo dużo piosenek, można powiedzieć, że ma sporo z musicalu. Sama nie wiem, czy to plus czy minus. Animacja nie jest jakąś klasą wyższą, postacie wyglądają, jak z plasteliny. Specyficzny humor i widzenie świata T.Burtona jest czymś, czego nie można polecić to się lubi albo nie lubi. Jeśli ktoś szuka odskoczni od standardu świątecznego to jest właśnie dobra opcja.

7/10

1 komentarz:

  1. Masz rację burtona albo się lubi i podziwia albo i nie. Mnie film ten zachwycił własnie przez pryzmat ściezki dźwiękowej.

    OdpowiedzUsuń