Pierwsze co mi przychodzi na myśl kiedy patrzę na okładkę tej książki to: subtelna. Faktycznie książka jest subtelna.
Opis:"Czy można dostać drugą szansę i rozpocząć wszystko od nowa?
James Kier zginął w wypadku. Tak przynajmniej wszystkim się wydawało.
On sam dowiedział się o własnej śmierci z gazet. Pomyłkę szybko wyjaśniono, ale błąd popełniony przez dziennikarza ucieszył wszystkich znajomych Jamesa.
Nic dziwnego.
Nie był kandydatem na najlepszego przyjaciela.
Bezwzględny szef. Rekin biznesu wyznający zasadę - po trupach do celu. Mąż, który zostawia umierającą żonę. Ojciec znienawidzony przez syna.
Czy można zacząć wszystko od nowa?
Wynagrodzić popełnione krzywdy?
Przebaczyć innym i sobie?
„Stokrotki w śniegu” to piękna, wzruszająca opowieść o sile miłości i nadziei. O tym, że najważniejsza w życiu jest rodzina. Że tylko kochając i będąc kochanym, można odnaleźć własną drogę w życiu."
Nie lubię pisać recenzji na gorąco, ale jutro chcę mieć już z tym "spokój" :P
Zastanawiam się skąd wzięły się owe Stokrotki. Owszem jest tam motyw stokrotek, ale... Przecież tytuł angielski to The Christmas List. Niemniej jednak cieszę się, że ktoś wpadł na pomysł tych stokrotek,a tym bardziej, że zrobiono taką piękną okładkę (angielska wersja nie dorasta polskim stokrotkom do pięt). Znowu wpadłam w sidła okładki, ale tym razem treść mnie nie zawiodła.
Jest to współczesna Opowieść wigilijna. Wprawdzie nie jest ona taka sama, powiedziałabym raczej, że całkiem inna. Szkielet powieści jest odmienny, jedynie motyw przemiany jakby zaczerpnięty.
Cóż ja się zazwyczaj nie wzruszam przy książkach, więc nie napisze, że jest wzruszająca. Jednak niewątpliwie będę o niej dumać jeszcze przez kilka dni. Stokrotki dają do myślenia, przestrzegają przed tym kim możemy się stać i kim mogą stać się inni jeśli wyrządzimy im krzywdę. Zmusza do zastanowienia się nad konsekwencjami naszych czynów. Czasem na zmianę jest za późno. W sumie to nigdy nie jest za późno na bycie dobrym, ale niektórym to życia nie wróci, nie zmieni. Czasem te skutki są tak okropne i jednocześnie nieodwracalne.
Jest to książka świąteczna, więc idealna do przeczytania w ten czas oraz jako prezent pod choinkę. Kto by nie chciał żeby mu wyrosły Stokrotki pod choinką? :)
Historia ta bardzo mi się podobała, zwłaszcza, że czyta się błyskawicznie, można, więc czytać pomiędzy pieczeniem placków czy wieczorem w blasku choinkowych światełek...
Ocena: 5/5.
(recenzja na moim blogu pojawiła się wcześniej :P)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz