"Przetrwać święta" 2004
(reż.: Mike Mitchell)
Drew Latham to obrzydliwie bogaty mężczyzna. Bogaty i samotny. Nie posiada własnych dobrych wspomnień świątecznych i nie chcąc ponownie spędzać samemu Bożego Narodzenia, wynajmuje sobie rodzinę Valco, która w te święta będzie udawać jego rodzinę.
Wielki plus należy się filmowi za wspaniałą obsadę - Ben Affleck i James Gandolfini to tylko mała jej próbka. I generalnie film byłby dobry, gdyby mnie nie irytowały niektóre postaci, zwłaszcza dziewczyna Drew. Nie było jej być może w filmie zbyt wiele, ale wystarczająco by mnie zniechęcić. Ogólnie, mogłam poświęcić te 91 minut na coś innego, bo generalnie, szału nie było.
"Elf" 2003
(reż.: Jon Favreau)
To jeden z moich ukochanych filmów świątecznych, oglądam go zawsze w Święta. Może to dlatego, że od czasu "Przypadku Harolda Cricka" uwielbiam Willa Ferrella? Nie wiem.
Oddany po narodzinach do sierocińca Buddy przez przypadek trafia na Biegun Północny. Opiekę nad chłopcem Mikołaj (zwany czasem Mikusiem) powierza jednemu z elfów. I tak chłopak dorasta przekonany, że jest elfem. Niestety, zaczyna zauważać, że nieco różni się od swoich niskich towarzyszy. Poznaje prawdę o sobie i wyrusza w podróż do Nowego Jorku. Jest przy tym oczywiście masa śmiechu i zamieszania. :)
Generalnie film, według mnie oczywiście, jest świetny. I postanowiłam sobie zapamiętać, że:
"By świąteczny nastrój był, śpiewaj bracie z całych sił".
Tego pierwszego nie znam i chyba nie mam nawet czego żałować.
OdpowiedzUsuńA Elfa i oglądałam i opisywałam ;)