niedziela, 15 stycznia 2017

Księga Wyzwań Dasha i Lily

Zupełnie przypadkiem wpadła mi w oko zapowiedź drugiej części powieści dla młodzieży o świętach Dasha i Lily - dwojga młodych ludzi z Nowego Jorku. Korzystając z promocji na ebooki Bukowego Lasu, kupiłam w ostatnich dniach 2016 roku obie części.

Lektura Księgi Wyzwań Dasha i Lily okazała się bardzo przyjemnym, świeżym i pełnym humoru, doświadczeniem.

Dash (skrót od Dashiell) to uwielbiający słowa i kochający książki szesnastolatek. Burzliwy rozwód rodziców mocno odcisnął piętno na chłopaku i sprawił, że okres Bożego Narodzenia bardzo źle mu się kojarzy. W tym roku udało mu się  tak wprowadzić rodziców w błąd, że każde z nich jest przekonane, że Dash spędza Święta z tym drugim. W efekcie chłopiec ma wolną chatę i święty spokój na Święta. Spędza czas między innymi w ukochanej wielkiej księgarni z używanymi książkami, gdzie ku swemu zaskoczeniu znajduje na jednej z półek czerwony notes z zaproszeniem do zagadkowej zabawy. Dash podejmuje wyzwanie, włączając do gry również własne reguły.

Lily, rówieśnica Dasha, namówiona przez starszego brata, pozostawiła w księgarni Strand notatnik z wyzwaniem, mając nadzieję, że w ten sposób odnajdzie bratnią duszę. W przeciwieństwie do Dasha, Lily uwielbia Święta Bożego Narodzenia, ale w tym roku czuje się samotna, gdyż rodzice wyjechali w rocznicową podróż na Fidżi (jak mogli uwierzyć, że Lily nie ma nic przeciwko temu wyjazdowi!), zaś ukochany dziadek - na Florydę do przyjaciółki (której zamierza się oświadczyć). Starszy brat Lily miał pełnić rolę opiekuna, ale jego uwagę dużo bardziej pochłania jego nowy chłopak.

Wyzwanie podjęte przez Dasha staje się fascynującą zabawą, podchodami wymagającymi spostrzegawczości, logicznego myślenia i sprytu. Nastolatkowie poznają się poprzez wpisy uzupełniane na zmianę w czerwonym notatniku, na ile jednak wyobrażenie o tym drugim będzie pokrywać się z rzeczywistością? Czy Lily i Dash nie rozczarują się, gdy wreszcie uda im się spotkać?

C
ała książka opowiedziana jest na dwa głosy, na przemian Lily i Dash, co ciekawe - przez dwoje autorów, Rachel Cohn napisała historię Lily, David Levithan - Dasha, co dało bardzo ciekawy i autentyczny efekt. Lily i Dash zabierają nas na wędrówkę po Manhatanie, pełną zabawnych przygód, błyskotliwych przekomarzań, spostrzeżeń i przemyśleń, a także fascynujących (autentycznych) miejsc. Jest to intrygująca lektura również ze względów obyczajowych. Nowojorscy nastolatkowie żyją w końcu w innych realiach niż polscy szesnastolatkowie. Jedno jest jednak tak samo poruszające - nie zależnie od kontynentu, młodzi ludzie bardzo potrzebują uwagi i zainteresowania. Niestety, my dorośli, często nie stajemy tu na wysokości zadania...

Książka do przemyślenia - i dla nastolatka, i dla dorosłego. A dla miłośników Nowego Jorku - duża gratka.


sobota, 7 stycznia 2017

Co jest w świętach najważniejsze?

„Ludzie jednak zawsze niejasno zdawali sobie sprawę z problemu, jakim są początki. Zastanawiali się głośno, jak dociera do pracy kierowca pługu śnieżnego, albo gdzie autorzy słowników sprawdzają pisownię słów. Mimo to istnieje odwieczne pragnienie, by w skręconych, poplątanych, skłębionych sieciach czasoprzestrzeni znaleźć taki punkt, który można wskazać metaforycznym palcem i stwierdzić, że tutaj właśnie wszystko się zaczęło...”
Nie tak dawno pisałam o książce traktującej o jednym z największych współczesnych pisarzy fantasy (choć sam jest już niestety historią). O ile przy tamtej książce przysypiałam, tak powieści mistrza kocham i uwielbiam. W tym wpisie pozwolę sobie także na kilka słów odnośnie do ekranizacji książki. No to lu.

Jak powszechnie wiadomo, Pratchett często inspiruje się i wyśmiewa mity, bajki i znane fantastyce motywy. Tym razem wybór padł na bajki opowiadane dzieciom. Jak ta o Wróżce Zębuszce i Świętym Mikołaju.

W noc przed Nocą Strzeżenia Wiedźm (czyli w naszą Wigilię) Świat Dysku przemierza Wiedźmikołaj w saniach zaprzęgniętych w wieprze. Rozdaje dzieciom prezenty, wchodząc przez komin, wypija sherry, zjada pasztecika i rusza dalej. Powinien przynajmniej tak zrobić. Z niewyjaśnionych powodów „Grubasa” nie ma. Czy ma to związek z tajemniczą wizytą tajemniczych (i bogatych) gości w siedzibie Gildii Skrytobójców? Jaki w tym wszystkim mają udział Wróżki Zębuszki? I co w stroju Wiedźmikołaja robi Śmierć?
„Kłopot polegał na tym, że Gildia Skrytobójców przyjmowała młodych chłopców i zapewniała im doskonałe wykształcenie, a przy okazji uczyła zabijać w sposób czysty i obojętny, albo dla pieniędzy, albo dla dobra społeczeństwa, a w każdym razie dla dobra tej części społeczeństwa, która miała pieniądze; a jaka inna część społeczeństwa się liczy?”
Na to wszystko odpowiedź znaleźć musi (a raczej chce, kierowana ludzką ciekawością) Susan. Wnuczka Śmierci. Ona to, chciała odciąć się od dość niecodziennej rodziny i być normalną kobietą. Może i by była, gdyby nie potwory, które zabija pogrzebaczem.

piątek, 6 stycznia 2017

Anna Ficner-Ogonowska. Szczęście w cichą noc.


Przeczytałam. I w zasadzie powinnam w tym momencie przestać dzielić się wrażeniami, ale jednak... Kusi mnie;)

Nie znam pozostałych powieści Autorki, przyznaję. Jedna z tego, co wywnioskowałam ze Szczęścia w cichą noc, obydwaj mężowie Hanki noszą/nosili imiona Mikołaj, jedyni dwaj chłopcy w rodzinie są Tomkami, osoba, którą jedna z bohaterek nazywa Florą, dla innych jest Dominiką, a Irenka i Iwonka są blisko skoligacone. Zapętlenie z imionami irytowało mnie niepomiernie pozwoliłam sobie jednak uznać, że Autorka tworząc trylogię o miłości Hani i Mikołaja (cytat z okładki), nie wiedziała, że stanie wobec konieczności napisania czegoś o świętach.

Na to, że słowo szczęście będzie używane na wszelkie sposoby nastawiłam się jeszcze przed lekturą. Okazało się jednak, że szczęście nie jest jedynym nadużywanym. Pokonał mnie fragment:
- A jeżeli obiecam ci, że będzie ci dobrze...- Dobrze...Udało się. Otrzymał zgodę Uśmiechnął się i zaczął odpinać duże guziki pomarańczowego swetra Hanki, bo dobrze zacząć obiecane dobrze...
Mam wrażenie, że w czasie, w którym książka szła do druku redaktor i korektor byli na urlopie.

Przeczytajcie coś lepszego albo idźcie na spacer z rodziną i przyjaciółmi.

czwartek, 5 stycznia 2017

Melissa Hill. W poszukiwaniu szczęścia.


Holly O'Neill, pracująca w luksusowym butiku z odzieżą używaną, w kieszeni jednego z żakietów znajduje bransoletkę z przywieszkami, podobną do tej, którą sama nosi i która jest dla niej nie tylko biżuterią/ozdobą, ale i swoistym dokumentem życia. Postanawia odnaleźć właścicielkę i - wraz z synem i przyjaciółmi - zamienia się w detektywa.

Przyjazna opowieść o tym, że dobre uczynki mogą zostać nagrodzone w sposób jakiego się nie spodziewamy:)

P.S.Taka bransoletka, do której przyczepia się kolejne elementy w istotnych momentach życia, to świetny pomysł, prawda?

środa, 4 stycznia 2017

Anioł do wynajęcia


źródło
Książki Magdaleny Kordel są moją ucieczką od trosk i codziennych problemów. Przymykam oko na bajkowość niektórych sytuacji, a delektuję się ich ciepłem, optymizmem, chociaż nie jest też tak, że bohaterowie tych historii nie wiedzą, co to ból, krzywda i niesprawiedliwość.

Anioł do wynajęcia to opowieść o kilku osobach, które prosząc o świąteczny cud, dostają go, chociaż w pierwszej chwili wydaje im się, że dostali coś zupełnie innego niż poprosili.

Michalina, która utraciła wiarę w innych ludzi, w skutek dramatycznych wydarzeń i niefortunnych decyzji, szuka bezpiecznego kąta, w którym mogłaby przetrwać noc.

Petronela, samotna, charakterna starsza pani - moja ulubiona bohaterka tej książki.

Gabrysia - kwiaciarka, która ma nam do opowiedzenia wyjątkową historię ze swojego dzieciństwa, w której główną rolę odgrywają figurki z drewnianej szopki.

Drogi tych trzech kobiet w różnym wieku, z różnymi doświadczeniami i różnymi problemami, splotą się ze sobą na początku grudnia. Każda z nich ma innym coś do ofiarowania i każda może tylko zyskać na tej transakcji.

Anioł do wynajęcia jest zimową opowieścią o magii Świąt, tej opierającej się na dzieleniu się z innymi i czynieniu dobra, a nie płynącej z czarów. Jest jak kubek gorącego kakao z piankami (i nie narzekajcie, że to za słodkie! 😉), który choć na chwilę daje nam poczucie, że wszystko będzie dobrze. W historii Michaliny odnajdziecie alegorię wędrowca szukającego schronienia, na którego podobno wszyscy czekamy w wigilijny wieczór, ale też echa ukochanych baśni - Dziewczynki z zapałkami, czy Kopciuszka (który ma złośliwą macochę, ale za to zamiast wrednych sióstr - ukochanego przyrodniego braciszka).

Na końcu książki autorka zamieściła kilka przepisów na świąteczne potrawy, które pojawiają się w powieści - makowiec, piernik i pierniczki, kutia, śledzie w sosie curry, czy zupa rybna. My wypróbowaliśmy szybki przepis na pachnące pierniczki.


I tylko dzięki moim (nie)umiejętnościom kulinarnym, a nie przepisowi, ciasteczka prezentowały się tak:


Zamiast wyglądać jak cudne wypieki mojej Chrzestnej:


Niezależnie jednak od wyglądu, jedne i drugie pierniczki pozostały już tylko świątecznym wspomnieniem ;-)

wtorek, 3 stycznia 2017

Dorothea Benton Frank. Czar miłości.


Niewielkich rozmiarów opowiastka o Bożym Narodzeniu zawiera w sobie odpowiednią dawkę świątecznej tkliwości i niespodziewanego.

Dziewięćdziesięciotrzyletnia Theodora w przeddzień Wigilii wspomina cudowną atmosferę Świąt, jaką pamięta z lat dziecięcych i porównuje ją do Świat współczesnych - z byle jaką choinką, rodziną, która głównie prawi sobie złośliwości i jedynie po tym wiadomo, że nie są sobie zupełnie obcy, z pretensjami, rozczarowaniami i bez tego wszystkiego, co sprawia, że Boże Narodzenie to czas wspólnego przeżywania dobrych chwil.

Przyjemna, rozsądnie napisana historia z obowiązkową tajemnicą świąteczną.

Polecam!