He Sees You When You're Sleeping
Prószyński i S-ka, 2001
Liczba stron: 157
Literatura amerykańska
Mary
Higgins Clark to jedna z popularniejszych amerykańskich współczesnych
pisarek. Pisze powieści sensacyjne wzbogacone elementami obyczajowymi,
jest autorką m. in. "Pustej kołyski" i "Najdłuższej nocy". Carol Higgins
Clark to córka Mary i jest autorką "Brylantowego legatu".
Sterling Brooks nie był złym człowiekiem, ale też nie prowadził
przykładnego życia. Zaabsorbowany sobą i swoimi sprawami, nie zwracał
uwagi na innych ludzi, toteż po śmierci bardzo długo tkwił w
niebiańskiej poczekalni. Wreszcie Wielka Rada ogłasza werdykt: Sterling
musi wrócić na Ziemię, gdzie ma dowieść swoich zalet, pomagając komuś w
potrzebie. Pojawia się więc na Manhattanie, na ślizgawce w centrum
Rockefellera. Zbliża się Boże Narodzenie i wszyscy wokół są zadowoleni,
ale wśród łyżwiarzy jest pewna bardzo smutna dziewczynka. Może to jej ma
pomóc Sterling Brooks?
Trzymająca w napięciu, a jednocześnie zabawna i pełna ciepła opowieść jest idealną lekturą nie tylko na święta.
Szukałam
w bibliotece jakiejś ciekawej niezbyt grubej książki o tematyce
świątecznej. jakiś kryminał z choinką w tle, miłość między bombką a
dzwoneczkiem lub przemiana życia przy kolędowym akompaniamencie.
Ostatecznie zgarnęłam z półki właśnie "Bądź mi zawsze ku pomocy" Mary i
Carol Higgins Clark. Liczyłam na anielską opowieść o odkupieniu win,
przywracaniu nadziei i spełnianiu marzeń. Chyba trochę się przeliczyłam.
Panie
Clark zafundowały mi prawie 160 stron historii nie - do - końca
świątecznej. Był anioł - nieanioł, nieszczęśliwa dziewczynka i
teoretycznie święta. Teoretycznie bo świąteczny jest początek, kawałek
środka i koniec. Za to jest mnóstwo retrospekcji i powrotów do
przeszłości, która działa się np. latem. Klimat świąt gdzieś mi uleciał z
tej książki...
Najciekawszym z bohaterów wydawał mi
się Roy. Niby postać epizodyczna, poboczna, ale chyba najmądrzejsza,
najbardziej intrygująca. Chciałabym spotkać Roya w rzeczywistości.
Interesująca była też Niebiańska Rada, chociaż żałuję, że autorki nie
sprecyzowały jacy dokładnie (z imion i nazwisk) zasiadali w niej święci.
Szkoda trochę. Ale sama kreacja nieba, Rady, Aniołów była całkiem
niezła. Trochę nierealne wydało mi się to, że osoby, którym ukazał się
Sterling od razu uwierzyły, że jest, hm, aniołem. Rozumiem, ze Marissa -
jest dzieckiem, taka natura. Ale państwo Santoli, tak bez słowa, bez
reakcji prawie to przyjęli? Nie pasuje mi tu to.
Suma
sumarum: Nie poczułam świąt po lekturze tej książki. Za dużo kryminału,
za mało Gwiazdki. W ogóle brakuje tego i owego. "Bądź mi zawsze ku
pomocy" pozostaje, moim zdaniem, daleko w tyle za książkami takimi jak
"Boże Narodzenie w Lost River", "Noelka" czy kultowa i tradycyjna
"Opowieść wigilijna". Lepiej sięgnijcie po te tytuły i dajcie się
ponieść tym niezwykłym grudniowym świętom :)
"No cóż, pomyślał, każda długa podróż zaczyna się od jednego małego kroku."