Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2016/2017 - książka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2016/2017 - książka. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 15 stycznia 2017

Księga Wyzwań Dasha i Lily

Zupełnie przypadkiem wpadła mi w oko zapowiedź drugiej części powieści dla młodzieży o świętach Dasha i Lily - dwojga młodych ludzi z Nowego Jorku. Korzystając z promocji na ebooki Bukowego Lasu, kupiłam w ostatnich dniach 2016 roku obie części.

Lektura Księgi Wyzwań Dasha i Lily okazała się bardzo przyjemnym, świeżym i pełnym humoru, doświadczeniem.

Dash (skrót od Dashiell) to uwielbiający słowa i kochający książki szesnastolatek. Burzliwy rozwód rodziców mocno odcisnął piętno na chłopaku i sprawił, że okres Bożego Narodzenia bardzo źle mu się kojarzy. W tym roku udało mu się  tak wprowadzić rodziców w błąd, że każde z nich jest przekonane, że Dash spędza Święta z tym drugim. W efekcie chłopiec ma wolną chatę i święty spokój na Święta. Spędza czas między innymi w ukochanej wielkiej księgarni z używanymi książkami, gdzie ku swemu zaskoczeniu znajduje na jednej z półek czerwony notes z zaproszeniem do zagadkowej zabawy. Dash podejmuje wyzwanie, włączając do gry również własne reguły.

Lily, rówieśnica Dasha, namówiona przez starszego brata, pozostawiła w księgarni Strand notatnik z wyzwaniem, mając nadzieję, że w ten sposób odnajdzie bratnią duszę. W przeciwieństwie do Dasha, Lily uwielbia Święta Bożego Narodzenia, ale w tym roku czuje się samotna, gdyż rodzice wyjechali w rocznicową podróż na Fidżi (jak mogli uwierzyć, że Lily nie ma nic przeciwko temu wyjazdowi!), zaś ukochany dziadek - na Florydę do przyjaciółki (której zamierza się oświadczyć). Starszy brat Lily miał pełnić rolę opiekuna, ale jego uwagę dużo bardziej pochłania jego nowy chłopak.

Wyzwanie podjęte przez Dasha staje się fascynującą zabawą, podchodami wymagającymi spostrzegawczości, logicznego myślenia i sprytu. Nastolatkowie poznają się poprzez wpisy uzupełniane na zmianę w czerwonym notatniku, na ile jednak wyobrażenie o tym drugim będzie pokrywać się z rzeczywistością? Czy Lily i Dash nie rozczarują się, gdy wreszcie uda im się spotkać?

C
ała książka opowiedziana jest na dwa głosy, na przemian Lily i Dash, co ciekawe - przez dwoje autorów, Rachel Cohn napisała historię Lily, David Levithan - Dasha, co dało bardzo ciekawy i autentyczny efekt. Lily i Dash zabierają nas na wędrówkę po Manhatanie, pełną zabawnych przygód, błyskotliwych przekomarzań, spostrzeżeń i przemyśleń, a także fascynujących (autentycznych) miejsc. Jest to intrygująca lektura również ze względów obyczajowych. Nowojorscy nastolatkowie żyją w końcu w innych realiach niż polscy szesnastolatkowie. Jedno jest jednak tak samo poruszające - nie zależnie od kontynentu, młodzi ludzie bardzo potrzebują uwagi i zainteresowania. Niestety, my dorośli, często nie stajemy tu na wysokości zadania...

Książka do przemyślenia - i dla nastolatka, i dla dorosłego. A dla miłośników Nowego Jorku - duża gratka.


sobota, 7 stycznia 2017

Co jest w świętach najważniejsze?

„Ludzie jednak zawsze niejasno zdawali sobie sprawę z problemu, jakim są początki. Zastanawiali się głośno, jak dociera do pracy kierowca pługu śnieżnego, albo gdzie autorzy słowników sprawdzają pisownię słów. Mimo to istnieje odwieczne pragnienie, by w skręconych, poplątanych, skłębionych sieciach czasoprzestrzeni znaleźć taki punkt, który można wskazać metaforycznym palcem i stwierdzić, że tutaj właśnie wszystko się zaczęło...”
Nie tak dawno pisałam o książce traktującej o jednym z największych współczesnych pisarzy fantasy (choć sam jest już niestety historią). O ile przy tamtej książce przysypiałam, tak powieści mistrza kocham i uwielbiam. W tym wpisie pozwolę sobie także na kilka słów odnośnie do ekranizacji książki. No to lu.

Jak powszechnie wiadomo, Pratchett często inspiruje się i wyśmiewa mity, bajki i znane fantastyce motywy. Tym razem wybór padł na bajki opowiadane dzieciom. Jak ta o Wróżce Zębuszce i Świętym Mikołaju.

W noc przed Nocą Strzeżenia Wiedźm (czyli w naszą Wigilię) Świat Dysku przemierza Wiedźmikołaj w saniach zaprzęgniętych w wieprze. Rozdaje dzieciom prezenty, wchodząc przez komin, wypija sherry, zjada pasztecika i rusza dalej. Powinien przynajmniej tak zrobić. Z niewyjaśnionych powodów „Grubasa” nie ma. Czy ma to związek z tajemniczą wizytą tajemniczych (i bogatych) gości w siedzibie Gildii Skrytobójców? Jaki w tym wszystkim mają udział Wróżki Zębuszki? I co w stroju Wiedźmikołaja robi Śmierć?
„Kłopot polegał na tym, że Gildia Skrytobójców przyjmowała młodych chłopców i zapewniała im doskonałe wykształcenie, a przy okazji uczyła zabijać w sposób czysty i obojętny, albo dla pieniędzy, albo dla dobra społeczeństwa, a w każdym razie dla dobra tej części społeczeństwa, która miała pieniądze; a jaka inna część społeczeństwa się liczy?”
Na to wszystko odpowiedź znaleźć musi (a raczej chce, kierowana ludzką ciekawością) Susan. Wnuczka Śmierci. Ona to, chciała odciąć się od dość niecodziennej rodziny i być normalną kobietą. Może i by była, gdyby nie potwory, które zabija pogrzebaczem.

piątek, 6 stycznia 2017

Anna Ficner-Ogonowska. Szczęście w cichą noc.


Przeczytałam. I w zasadzie powinnam w tym momencie przestać dzielić się wrażeniami, ale jednak... Kusi mnie;)

Nie znam pozostałych powieści Autorki, przyznaję. Jedna z tego, co wywnioskowałam ze Szczęścia w cichą noc, obydwaj mężowie Hanki noszą/nosili imiona Mikołaj, jedyni dwaj chłopcy w rodzinie są Tomkami, osoba, którą jedna z bohaterek nazywa Florą, dla innych jest Dominiką, a Irenka i Iwonka są blisko skoligacone. Zapętlenie z imionami irytowało mnie niepomiernie pozwoliłam sobie jednak uznać, że Autorka tworząc trylogię o miłości Hani i Mikołaja (cytat z okładki), nie wiedziała, że stanie wobec konieczności napisania czegoś o świętach.

Na to, że słowo szczęście będzie używane na wszelkie sposoby nastawiłam się jeszcze przed lekturą. Okazało się jednak, że szczęście nie jest jedynym nadużywanym. Pokonał mnie fragment:
- A jeżeli obiecam ci, że będzie ci dobrze...- Dobrze...Udało się. Otrzymał zgodę Uśmiechnął się i zaczął odpinać duże guziki pomarańczowego swetra Hanki, bo dobrze zacząć obiecane dobrze...
Mam wrażenie, że w czasie, w którym książka szła do druku redaktor i korektor byli na urlopie.

Przeczytajcie coś lepszego albo idźcie na spacer z rodziną i przyjaciółmi.

czwartek, 5 stycznia 2017

Melissa Hill. W poszukiwaniu szczęścia.


Holly O'Neill, pracująca w luksusowym butiku z odzieżą używaną, w kieszeni jednego z żakietów znajduje bransoletkę z przywieszkami, podobną do tej, którą sama nosi i która jest dla niej nie tylko biżuterią/ozdobą, ale i swoistym dokumentem życia. Postanawia odnaleźć właścicielkę i - wraz z synem i przyjaciółmi - zamienia się w detektywa.

Przyjazna opowieść o tym, że dobre uczynki mogą zostać nagrodzone w sposób jakiego się nie spodziewamy:)

P.S.Taka bransoletka, do której przyczepia się kolejne elementy w istotnych momentach życia, to świetny pomysł, prawda?

środa, 4 stycznia 2017

Anioł do wynajęcia


źródło
Książki Magdaleny Kordel są moją ucieczką od trosk i codziennych problemów. Przymykam oko na bajkowość niektórych sytuacji, a delektuję się ich ciepłem, optymizmem, chociaż nie jest też tak, że bohaterowie tych historii nie wiedzą, co to ból, krzywda i niesprawiedliwość.

Anioł do wynajęcia to opowieść o kilku osobach, które prosząc o świąteczny cud, dostają go, chociaż w pierwszej chwili wydaje im się, że dostali coś zupełnie innego niż poprosili.

Michalina, która utraciła wiarę w innych ludzi, w skutek dramatycznych wydarzeń i niefortunnych decyzji, szuka bezpiecznego kąta, w którym mogłaby przetrwać noc.

Petronela, samotna, charakterna starsza pani - moja ulubiona bohaterka tej książki.

Gabrysia - kwiaciarka, która ma nam do opowiedzenia wyjątkową historię ze swojego dzieciństwa, w której główną rolę odgrywają figurki z drewnianej szopki.

Drogi tych trzech kobiet w różnym wieku, z różnymi doświadczeniami i różnymi problemami, splotą się ze sobą na początku grudnia. Każda z nich ma innym coś do ofiarowania i każda może tylko zyskać na tej transakcji.

Anioł do wynajęcia jest zimową opowieścią o magii Świąt, tej opierającej się na dzieleniu się z innymi i czynieniu dobra, a nie płynącej z czarów. Jest jak kubek gorącego kakao z piankami (i nie narzekajcie, że to za słodkie! 😉), który choć na chwilę daje nam poczucie, że wszystko będzie dobrze. W historii Michaliny odnajdziecie alegorię wędrowca szukającego schronienia, na którego podobno wszyscy czekamy w wigilijny wieczór, ale też echa ukochanych baśni - Dziewczynki z zapałkami, czy Kopciuszka (który ma złośliwą macochę, ale za to zamiast wrednych sióstr - ukochanego przyrodniego braciszka).

Na końcu książki autorka zamieściła kilka przepisów na świąteczne potrawy, które pojawiają się w powieści - makowiec, piernik i pierniczki, kutia, śledzie w sosie curry, czy zupa rybna. My wypróbowaliśmy szybki przepis na pachnące pierniczki.


I tylko dzięki moim (nie)umiejętnościom kulinarnym, a nie przepisowi, ciasteczka prezentowały się tak:


Zamiast wyglądać jak cudne wypieki mojej Chrzestnej:


Niezależnie jednak od wyglądu, jedne i drugie pierniczki pozostały już tylko świątecznym wspomnieniem ;-)

wtorek, 3 stycznia 2017

Dorothea Benton Frank. Czar miłości.


Niewielkich rozmiarów opowiastka o Bożym Narodzeniu zawiera w sobie odpowiednią dawkę świątecznej tkliwości i niespodziewanego.

Dziewięćdziesięciotrzyletnia Theodora w przeddzień Wigilii wspomina cudowną atmosferę Świąt, jaką pamięta z lat dziecięcych i porównuje ją do Świat współczesnych - z byle jaką choinką, rodziną, która głównie prawi sobie złośliwości i jedynie po tym wiadomo, że nie są sobie zupełnie obcy, z pretensjami, rozczarowaniami i bez tego wszystkiego, co sprawia, że Boże Narodzenie to czas wspólnego przeżywania dobrych chwil.

Przyjemna, rozsądnie napisana historia z obowiązkową tajemnicą świąteczną.

Polecam!

sobota, 31 grudnia 2016

Gwiazdka z nieba


źródło

Gdzieś w niewielkim (a może wręcz przeciwnie, w bardzo dużym?) miasteczku mieszkał mały chłopiec, Tomaszek, który miał małego pluszowego misia. Chłopczyk bardzo kochał swojego misia, ale pewnego bardzo szczególnego dnia, bo w wigilię Bożego Narodzenia, zapomniał o tym jak ważny jest dla niego mały, pluszowy miś. 


Podekscytowany i jednocześnie zniecierpliwiony, oczekiwaniem na Świętego Mikołaja, chłopiec myślał już tylko o wymarzonym prezencie i w złości rzucił misia w kąt.

Zrozpaczony pluszak wymknął się z domu, przekonany, że Tomaszek już go nie kocha. Postanowił znaleźć Świętego Mikołaja. Może gdy Gwiazdor ofiaruje misia w prezencie, chłopiec znów będzie się nim bawił? 

Jednak odszukanie Świętego Mikołaja nie jest takie proste, szczególnie w deszczową noc i szczególnie, gdy się jest bardzo małą, pluszową zabawką. Na szczęście miś spotka na swojej drodze malutką śnieżynkę i razem wymyślają sposób na dotarcie do Pierwszej Gwiazdki, która na pewno wie, gdzie jest Święty Mikołaj.

Możecie się domyślić, że będzie to niezwykła wyprawa - aż na Mleczną Drogę. Ale czy miś zdąży spotkać się ze Świętym Mikołajem? I co stanie się ze śnieżynką w deszczową, wigilijną noc?

Gwiazdka z nieba to piękna świąteczna opowieść o przyjaźni, spełnianiu życzeń (tych najpiękniejszych - bo zupełnie nie egoistycznych) i o odwadze, by realizować marzenia.


Chociaż baśniowa, to jednak bardzo prawdziwa - każdy z nas mówi czasem coś, czego potem żałuje, a utrata przyjaciela bardzo boli. Na szczęście zwykle można naprawić swój błąd, nawet bez pomocy gwiazdki z nieba.

A na zakończenie książeczki, coś co bardzo lubię - parę zdań od Autorek:


Pamiętajcie, by bardzo uważnie słuchać, jakie opowieści snują Wasze pluszowe misie przed snem :)


Liliana Bardijewska, il. Ewa Poklewska-Koziełło Gwiazdka z nieba, Ezop Agencja Edytorska, Warszawa 2012.

czwartek, 29 grudnia 2016

Poproszę na chwilkę o anioła... do wynajęcia

 
Bardzo się boję, wiesz? Więc gdybyś całkiem przypadkiem tam u siebie, na górze, miał jakiegoś bezrobotnego anioła albo takiego wolnego tylko na chwilę… anioła do wynajęcia, to pamiętaj o mnie. Bardzo proszę. *

W dzisiejszych czasach czasami trudno poczuć magie świąt. Brak śniegu, chlapy, życie w ciągłym biegu, coraz więcej trosk i zmartwień. Jak w tym wszystkim cieszyć się świątecznym czasem i wierzyć, że może stać się cud, który odmieni nasze życie?

Wieje przejmujący wiatr, jest szaro, buro i ponuro. Ulicami miasta tuła się Michalina, młoda kobieta, niemająca gdzie się podziać, w cieniutkiej kurtce, butach na inną porę roku, z tobołkiem. Nie marzy o niczym innym tylko o skrawku ciepłego i bezwietrznego miejsca. Chwili oddechu od przerażającej rzeczywistości, bez braku perspektyw na lepsze jutro. Kiedy już traci nadzieje, kiedy dopada ją samotność i poczucie bezsilności, ktoś wyciąga do niej pomocną dłoń, pozwala się jej ogrzać, sprawia, że siła walki nadal się tli. Michalina prosi Boga o Anioła, który wziąłby ją pod swoje skrzydła i nawet nie wie, jak szybko jej prośba zostanie spełniona.

Kocham prozę Magdaleny Kordel, ona jak nikt inny potrafi sprawić, że śmieję się do łez, wzruszam, ale co ważniejsze, odzyskuję wiarę w to, że w końcu błędzie dobrze, bo musi i tyle. Więc kiedy ukazała się zapowiedz Anioła do wynajęcia, od razu trafił on na moją listę muszę mieć i kiedy tylko dostałam go w swoje łapki, wszystko inne przestało mieć znaczenie.
 
Cały tekst TU

wtorek, 27 grudnia 2016

Sharon Owens. Siódmy sekret szczęścia.


Opornie idzie mi czytanie książek o Bożym Narodzeniu. Opornie, bo większość z nich napisana jest według schematu, w którym świętom Bożego Narodzenia przypisuje się moc zgoła magiczną - odmiany ludzkich losów, charakterów, niemalże emocji i pragnień.

Ruby w dniu Wigilii czeka na swojego męża. Ów nieszczęśliwie ginie w wypadku, a jej - mimo wielkiej rozpaczy - nie pozostaje nic innego, jak spróbować ułożyć sobie życie bez niego. Powoli, konsekwentnie dokonuje zmian, a w trakcie, doświadczając różnych emocji i obserwując zdarzenia spotykające innych, odkrywa sekrety szczęścia. Przypominają one hasła-klucze, ot takie do wywieszenia na lodówce, by codziennie na nie spoglądać i zawsze mieć je na uwadze.

Nie, nie zdradzę Wam owych sekretów :) Przeczytajcie i odkryjcie je razem z Ruby.

poniedziałek, 26 grudnia 2016

ks. Józef Naumowicz, Historia świątecznej choinki.

Historia świątecznej choinki to książka, która potrafi oczarować czytelnika. Obecnie nikt sobie nie wyobraża domu w okresie świąt Bożego Narodzenia bez choinki: żywej lub sztucznej. Pod zieloną jodłą, sosną lub świerkiem od wieków umieszczano dla bliskich prezenty. Choinka dodawała i dodaje kolorytu świętom, dzieciom przynosi radość i niespodzianki. Choinkę umieszcza się w domach prywatnych, instytucjach publicznych, centrach handlowych, w miejscach pracy i nauki oraz na rynkach czy placach różnej wielkości miejscowości. Celem książki jest przybliżenie historii choinki na przestrzeni wieków. 

 Ks. Józef Naumowicz wskazuje, że powszechnie przyjmuje się, że zwyczaj stawiania zielonego drzewka w okresie świąt pojawił się na przełomie średniowiecza i renesansu. Należy jednak pamiętać, że Boże Narodzenie ustanowiono w IV wieku. Wówczas zaczęto ozdabiać domy elementami roślinnymi, choć na początku nie łączono tego z chrześcijańskim przesłaniem religijnym.  Wejścia do domów były poświęcone różnym bóstwom i to ku ich czci wieszano zielone wieńce i zapalano pochodnie. Pierwszym, który pisał o obchodach świąt był Efrem Syryjczyk. Dostrzegł w nich chrześcijańską głębię, a w wieczorze wigilijnym upatrywał okazję do przebaczania innym, potrzebę przebaczenia i zgody, pomoc niesioną drugiemu człowiekowi. Autor książki charakteryzuje starożytne podejście do tego tematu, przedstawia motywy apokryficzne, analizuje hymny i krąg symboliki Bożego Narodzenia. Tłumaczy również, dlaczego dzień 24 grudnia został poświęcony wspomnieniu Adama i Ewy. Poddaje analizie przedstawienia jabłoni w ikonografii powiązanej z Bożym Narodzeniem odwołując się do poszczególnych dzieł sztuki.

/.../


ks. Józef Naumowicz, Historia świątecznej choinki, Wydawnictwo Literackie, wydanie 2016, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 340.



niedziela, 25 grudnia 2016

Louise Allen, Wyjątkowe święta lorda Weybourn.


           /..../

Alexander James Vernon Tempest, wicehrabia Weybourn jest cynicznym, niezależnym, ale dobrym mężczyzną. Jak na młodego człowieka przystało korzysta z życia, ale jednocześnie mimo swojego pochodzenia, zarabia dzięki intratnym inwestycjom w sztukę. Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Po raz kolejny spotyka się ze swoimi przyjaciółmi w Gandawie. Tam też pod jedną z klasztornych bram poznaje dwudziestotrzyletnią pannę Tess Ellery, ubogą dziewczynę, wychowaną przez zakonnice. Tess planowała z poparciem matki przełożonej starać się w Londynie o pracę guwernantki lub damy do towarzystwa. Wskutek nieprzewidzianych wypadków i po części z winy wicehrabiego Weybourn, Tess spóźniała się na statek do Ostendy. Jeszcze w gospodzie dziewczyna poznaje przyjaciół Alexa (i bohaterów pozostałych trzech powieści). To Grantham Rivers, Crispin de Feaux i Gabriel Stone. Spotykają się często Pod Czterema Żywiołami, więc żartobliwie przypisali sobie każdy z nich: Tempest- powietrze; Rivers – wodę; de Feaux – ogień (feu z franc. ogień); Stone – kamień.

Czując się winny za zaistniałe okoliczności, Alex postanawia eskortować dziewczynę do miejsca przeznaczenia. Tess nie towarzyszy jednak przyzwoitka, co niestety wpływa na jej planowaną przyszłość i zmusza do szukania pomocy u wicehrabiego. 

Krystyna Mirek. Podarunek.


Znalazłam w tej książce kilka zdań, które zwróciły moją uwagę. Bo historia w niej opowiedziana - historia sfrustrowanego, coraz bardziej milczącego małżeństwa, z dwójką dzieci, niezgodą na ingerowanie teściowej w ich życie, z narastającą niechęcią wobec siebie i wszystkiego co wokół - jest mało porywająca. Ale cytat, spotkany w odpowiednim czasie, może dać do myślenia.
Szczęście jest nadpobudliwe. Dziś jest tu, jutro gdzie indziej. Przysiądzie w jakimś miejscu, potem leci dalej. Trzeba je łapać na każdym kroku, łowić najmniejsze okruszki w każdej chwili życia. Żeby potem nie żałować. Kto raz się nauczy, jak szukać powodów do radości, potem widzi je wszędzie. [s. 354]

sobota, 24 grudnia 2016

A co by było, gdyby Mikołaj zgubił prezenty?


Nie da się ukryć, że oczekiwanie na prezenty jest nieodłączną częścią dzisiejszego dnia. Dzieci (i nie tylko) piszą listy do Świętego Mikołaja, poświęcając na to naprawdę sporo czasu i uwagi, zastanawiając się, o spełnienie którego marzenia poprosić.



Święty Mikołaj pieczołowicie przegląda listy, przygotowuje prezenty, które w wigilię Bożego Narodzenia uszczęśliwią najmłodszych. Jednak tuż przed Świętami wydarza się katastrofa, rzecz po prostu niewyobrażalna - Mikołaj gubi prezenty!

Ta wieść rozprzestrzenia się lotem błyskawicy (a może raczej sroki - plotkarki) po lesie, by trafić też na podwórka. Powtarzana od ucha do ucha wstrząsająca wiadomość "Mikołaj zgubił prezenty" powoduje konsternację i smutek wśród dzieci.


I kiedy wszystko wydaje się stracone i nie do uratowania, mały Wojtuś, z wahaniem, nieśmiało przedstawia swój pomysł. Jego myśl, jak iskierka, przeskakuje od dziecka do dziecka, inspirując kreatywne, oparte na wzajemnej pomocy, rozwiązanie problemu zgubionych prezentów. Rozwiązanie, które jest w dodatku kwintesencją Ducha Bożego Narodzenia, uruchamia tkwiące w każdym pokłady dobra i wzrusza nawet samego Świętego Mikołaja.


Pięknie wydana książeczka dla Najmłodszych, której zakończenie z pewnością wywoła szeroki uśmiech na twarzy dziecka. Ciekawa graficznie z cudnym, pełnym ciepła przesłaniem. U nas Młodszy po prostu usiadł i przeczytał ją za jednym posiedzeniem, co niestety nie zdarza się zbyt często - woli by jemu czytać. Tymczasem historię o Mikołaju, który zgubił prezenty najpierw przeczytał sam, a potem sam zaproponował, że poczyta mi na głos. Dlatego z przekonaniem mogę napisać, że Młodszy poleca! :)

Danuta Parlak O Mikołaju, który zgubił prezenty, il. Joanna Bartosik, Wydawnictwo Widnokrąg, 2016



Radosnych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia
i wspaniałych opowieści pod choinką!




środa, 21 grudnia 2016

Każdy może być aniołem dla kogoś innego.

Święta to magiczny czas: choinka, prezenty, pierniczki... Co ja pierniczę? Magiczny czas był, jak byłam mała. Teraz dla mnie oznacza... Nic. Od dawna nie spędzam świąt z rodziną. I choć samotna, choć ateistka, uwielbiam ciepłe światło, herbatki z cynamonem, zapach pierniczków i mandarynki. Kocham też opowieści pełne magii, ciepła i uśmiechu. Za filmami nie przepadam, na „Kevina” mam alergię, ale książka to co innego. Kocham też prozę Magdaleny Kordel. Zatem gdy pojawił się tytuł „Anioł do wynajęcia”, nie wahałam się ani chwili.

Poznajemy Michalinę. Młodą (ale pełnoletnią) dziewczynę. Błąka się ze swoim pakunkiem przez śnieg i zimnicę w niemal letnim ubraniu. Spotyka na swojej drodze ludzi życzliwych i tych niekoniecznie. Różni się od „typowej bezdomnej”. Nie pije, nie jest leniwa, ani chora. Co skłoniło osobę, która ma przed sobą całe życie do tułaczki?

niedziela, 18 grudnia 2016

Anna Ficner-Ogonowska "Szczęście w cichą noc"




Witajcie! Dziś chciałabym zachęcić Was do lektury książki "Szczęście w cichą noc" Anny Ficner- Ogonowskiej. Mój zdaniem jest to świetna lektura na przedświąteczny czas. Ja przeczytałam ją w 2 dni :) Krytycy mogą powiedzieć, że w tej książce prawie nie ma akcji, ze mogłaby skończyć sie w połowie. Że druga połowa to po prostu "ględzenie" na temat Świąt Bożego Narodzenia. Ale mnie właśnie teraz taki balsam dla duszy jest bardzo potrzebny... No i jeszcze bardzo ciekawy aneks z wigilijnymi potrawami.

Hanka spodziewa się dziecka, które nazywa szczęściem. W tym roku postanowiła urządzić Wigilię w swoim domu dla wszystkich członków rodziny, a nie, jak co roku u zaprzyjaźnionej pani Irenki. Chce urządzić Wigilię w domu rodzinnym, choć zabrakło już w nim rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym. Bo tego chciałaby mama, która zawsze marzyła o wspólnej Wigilii pod jednym dachem. Na przeszkodzie stoi jednak jeszcze niezałatwiona sprawa... bardzo ważna...

Opowieść o przebaczeniu, pojednaniu i o Wigilii i Świętach samych w sobie. Warto przeczytać w jeden ze spokojniejszych wieczorów... Ma coś z ducha "Pana Tadeusza"... czyta się szczególnie gdy jest się z daleka od domu...

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Świąteczna kafejka Amanda Prowse


Wyobrażaliście sobie kiedyś Święta Bożego Narodzenia w Australii? Ja też nie :) Podejrzewam, że autorka Świątecznej kafejki także nie mogła sobie tego wyobrazić dlatego napisała książkę. Nic więc dziwnego, że książka Amandy Prowse przez większą część nie ma nic wspólnego z tym, co kojarzy się ze Świętami. I przyznam się Wam, że dwa razy zaglądałam na tytuł oryginału, bo wiadomo – z tłumaczeniami bywa rożnie. Ale nie, i tam możemy odczytać sugestię świątecznych przyjemności i wrażeń. Jednak nie chodzi mi o to, że książka była zła. Raczej o to, że szkoda jej – przez ten tytuł, rzecz jasna – bo to w sumie książka o Australii, o złamanych sercach i trudnym rodzicielstwie.
Beę główną bohaterkę powieści Amandy Prowse poznajemy w tragicznym dla niej momencie życia kiedy umiera jej mąż. Dużo starszy od niej Peter, osoba, która otworzyła dla niej życie, postawiła ją na nogi i kochała bezmiernie, mimo bagażu, jaki Bea wniosła ze sobą. Te wszystkie zalety kochającego męża nie oznaczają jednak, że takim samym uczuciem darzyła go żona. To właśnie Peter wydaje mi się najbardziej pokrzywdzonym bohaterem powieści. Osobą pominiętą, z racji biologii, która nie pozwoliła jemu żyć dłużej. Dobrym człowiekiem, który zasługiwał na coś więcej, a już na pewno na to aby po śmierci tylko dobrze o nim mówić.
Nie znaczy to też do końca, że Bea nie kochała Petera czy go oczerniała. Nie, wręcz przeciwnie – ona była jemu bardzo wdzięczna za to, że w przeszłości, kiedy wydawało jej się, że życie dla niej się skończyło, kiedy wyrzucona z rodziny, opuszczona przez szkockiego ukochanego samotna matka z dzieckiem została zdana na swój los. Była wdzięczna Peterowi, że wtedy tak ją - i jej dziecko - pokochał. Właśnie – była wdzięczna. Bea musiał dożyć pięćdziesięciu lat żeby zrozumieć, że jej małżeństwo było trochę duchową fikcją.
Spełniona zawodowo Bea, a niespełniona matka rok po śmierci męża zaczyna wracać do żywych i pracy zawodowej. A jest nią restauracja, którą przez lata prowadziła wspólnie z mężem. W pokonywaniu smutków pomaga jej poznana przez internet przyjaciółka Alex. Bea otwiera się, wygaduje ze swoich rodzinnych i miłosnych problemów, dzieli się z Alex wszystkim. W trakcie tych internetowych rozmów wracają dawno przeżyte chwile, które ciągle ogrzewają wspomnieniem serce Bei. Zachłyśnięta nową znajomością i odzyskiwaną energią kobieta postanawia Święta spędzić z e-przyjaciółką, Alex. W tym celu udaje się do ...Szkocji. 
Co z tej podroży wyniknie, czy w końcu będziemy mogli poczuć magię Świąt? Zapraszam na bloga, tam więcej o książce, i o pewnym wyzwaniu, w którym można otrzymać książkę Amandy Prowse.

niedziela, 4 grudnia 2016

Meik Wiking, Hygge. Klucz do szczęścia.



Hygge. Klucz do szczęścia Meika Wikinga, dyrektora Instytutu Badan nad Szczęściem w Kopenhadze to książka o moich potrzebach, gustach i zapatrywaniach na życie. Trafiła wiec we właściwe ręce. Do tej pory nie wiedziałam, nie miałam sprecyzowane, że to, co sprawia mi przyjemność wchodzi w skład duńskiego słowa hygge. W polskim języku odpowiednikiem są: przytulność, wygoda, miła atmosfera, błogostan. Mimo, że autor książki podkreśla, że prawdziwą sztuką jest wytłumaczenie, czym jest naprawdę hygge, to moim zdaniem czyni to w sposób w precyzyjny i czytelny. Termin hygge pochodzi od norweskiego słowa charakteryzującego dobrostan, a w języku duńskim pojawił się na początku XIX wieku.

 Jak pisze, hygge to odpowiedni nastrój, miła atmosfera, coś, co się doświadcza, a nie rzeczy. To przebywanie z ludźmi, dom, światło świec, rzeczy zrobione z drewna, książki, koce i poduszki, ceramika, przytulne kawiarnie i restauracje, spacery, obserwowanie gwiazd, czas spędzony w górach czy przy ognisku. Świece są hyggelige, oświetlenie lamp i kominek hyggeling, ulubiony kąt w domu jest hyggektog… Hygge to bycie razem, to spokój i troska o innych, czas spędzony z rodziną i przyjaciółmi w miłej, ciepłej i serdecznej atmosferze. To również moment, gdy po ciężkim wysiłku mamy czas na odpoczynek. To również czas, gdy w samotności, opatuleni kocem, ubrani w ulubione, domowe rzeczy, delektujemy się herbatą i książką. Kawa, ciasto, dżemy i czekolada jest również hyggeling. Jest czymś przyjemnym, poprawia nam samopoczucie. W ubiorze liczy się swoboda i moje ulubione swetry, szale, kardigany, a nawet para ciepłych, wełnianych skarpet. Chwila najbardziej hyggelige to taka, której podstawa jest luz i swoboda. To swojskie otoczenie, brak pośpiechu, luksusu i ekstrawagancji. Warto skupić się na budowaniu więzi: wyłączyć komórkę, wyciągnąć gry planszowe, planować wieczory telewizyjne. Warto też uprawiać sport, jeździć na rowerze, przygotowywać piesze wycieczki, przyjęcia i zabawy z dziećmi. Najbardziej hyggeling czas w roku to Boże Narodzenie. Autor pisze, że w żadnej innej porze roku Duńczycy nie mówią o hygge tak często.

Hygge. Klucz do szczęścia Meika Wikinga to książka, która zwraca uwagę na to, co w życiu jest najważniejsze: doświadczanie wspólnie chwil, budowanie więzi, czerpanie radości z danego każdego dnia. Według Europejskiego Sondażu Społecznego Duńczycy są najszczęśliwszymi ludźmi w Europie. Teraz już wiem, dlaczego. Jak najbardziej polecam, bo to absolutnie nie jest przereklamowana książka.
 


Meik Wiking, Hygge. Klucz do szczęścia, Wydawnictwo Czarna Owca, wydanie 2016, tłumaczenie: Elżbieta Frątczak - Nowotny, oprawa twarda, stron 288.



poniedziałek, 28 listopada 2016

Gdzie jest Mikołaj?



Wigilia. Trwają przygotowania do Świąt. Mały niedźwiadek jest tak podekscytowany oczekiwaniem na wizytę świętego Mikołaja, że w żaden sposób nie może zasnąć. Zastanawia się, jak duży jest Święty Mikołaj. Tak duży jak tata? A może ich komin jest za mały? A jak Mikołaj w nim utknie??
Aby uspokoić synka, Tata Miś wdrapuje się na dach i kominem zjeżdża do salonu. Wyobrażacie sobie zachwyt mamy na sadzę wokoło? 😄

A kiedy przyjdzie Święty Mikołaj? Rodzice twierdzą, że gdy dzieci zasną, ale jak tu spać w taką noc? Mały miś tak bardzo chciałby zobaczyć Mikołaja!



Czy niedźwiadkowi uda się spotkać Świętego Mikołaja? A może to ktoś inny hałasuje na dole?

Gdzie jest Mikołaj? Davida Bedforda świetnie przedstawia emocje towarzyszące dzieciom oczekującym na wizytę Świętego Mikołaja. Niepokój, podekscytowanie, niecierpliwość, radość. Bardzo delikatnie zasiewa też ziarenko podejrzeń, że może jednak to rodzice mają coś wspólnego ze znikaniem poczęstunku przeznaczonego dla Świętego, a może nawet z prezentami pojawiającymi się w skarpetach zawieszonych wokół kominka.

Nie obawiajcie się jednak sięgnąć po tę książkę, autor nie zamierza rozwiewać magii tej szczególnej nocy. Zakończenie z pewnością wywoła uśmiech na twarzy Waszego dziecka.

Ciepłe, utrzymane w brązach ilustracje Tima Warnesa idealnie komponują się z atmosferą rozświetlonego świeczkami i światełkami choinkowymi wieczoru wigilijnego, oczywiście angielskiego, z odpowiednimi wypiekami (mince pie!), zwyczajami i dekoracjami.

Książeczka idealna na grudniowe czytanie z kilkulatkiem.




David Bedford Gdzie jest Mikołaj? (I've seen Santa!), il. Tim Warnes, Egmont Polska

sobota, 26 listopada 2016

Dużo śniegu, dużo magii i miłości - Anioł do wynajęcia Magdaleny Kordel



Let it snow! Let it snow! Let it snow!* Aż chciałoby się zaśpiewać patrząc na okładkę najnowszej książki Magdaleny Kordel Anioł do wynajęcia. Myślę jednak, że Michalinie, głównej bohaterce powieści nie uśmiechają się takie radosne śpiewy. Co prawda listopadowe niebo, pod którym poznajemy Michalinę, śnieg zapowiada ale bezdomnej dziewczynie nie jest do śmiechu, a zimno staje się wrogiem.
Michalina to nastolatka, która przez zawiłości losu zostaje bez domu, i to na same Święta. I nie tylko o Święta chodzi w przypadku tej dziewczyny, bo zostając odrzucona przez miłość, i to także tą najbliższych Michalina nie ma w perspektywie szybkiego powrotu do domu.
Zdana na własny spryt i umiejętności snuje się ulicami Warszawy licząc (i modląc się) na cud.
A jak wiadomo cuda się zdarzają, szczególnie o czasie około świątecznym.

Gabrysia miłośniczka kwiatów i zieleni wszelkiej, wrażliwa dusza od lat prowadzi w Warszawie kwiaciarnię. Klientów zdobywa sobie nie tylko doświadczeniem i umiejętnością układania najlepszych w Warszawie bukietów, ale także dobrym sercem. Przed Świętami Bożego Narodzenia wrażliwość Gabrysi przybiera na sile. Wiążą się z tym wspomnienia z dzieciństwa, opowieści babci o wojennych zawirowaniach, aniołach i cudach.
Pewnego mroźnego listopadowego dnia przed kwiaciarnią Gabrysi pojawia się kociołek z ogniem, przy którym bezdomni mogą się ogrzać.

W ten mroźny dzień tylko Petronela nabrała ochoty na wyjście z domu. Mimo wieku postanowiła zrealizować swoje skryte postanowienie. Pech chciał, że w poszukiwaniu swojego anioła rozminęła z nim drogę, co skończyło się dla niej źle.

Na szczęście anioły to nie tylko istoty Boskie. Aniołami bywają też i ludzie.

Czasami nasze anioły zdają się sypać nam pod nogi płatki róż. Stąpamy wtedy lekko po tym aromatycznym dywanie nie zdając sobie sprawy, że w życiu bywają także i drogi z cierniowym dywanem. I jeśli taki nam się trafi powinniśmy przystanąć na chwilę i poszukać naszego anioła. Pozwolić jemu na działanie, poprosić go o to. Tak, jak zrobili to bohaterzy Magdaleny Kordel. Przygnieceni ciężarami życia przystanęli na chwilę, znajdując miejsce, z którego anioł ich usłyszy. I poprosili. Z serca, choć skrycie, czasem zawile i z uchyloną furtką. Ale spróbowali.

Co wynikło z tych rozmów bohaterek Anioła do wynajęcia z ...aniołami? I czy tylko kobiety rozmawiają z Boskimi istotami? Zajrzyjcie na bloga ;)


- O tak. Bo chyba właśnie o to w tym wszystkim chodzi – głos Gabrysi zabrzmiał niespodziewanie miękko. - O to, że przed tymi, którym nikt nie chciał otworzyć drzwi, teraz wszyscy otwierają i domy, i swoje serca. I pozwalają, by maleńka miłość przeobraziła się w wielką, pełną zrozumienia … To wprawdzie jedyna taka noc w całym roku, ale jednocześnie ona właśnie ma sprawić, że cały rok będziemy lepszymi ludźmi.**

Zdjęcie okładki: znak.com.pl
* Cytat pochodzi z utworu Franka Sinatry.
** Cytat pochodzi z książki.


czwartek, 24 listopada 2016

Kołakowska na bis.



Przedświąteczne nastrajanie zaczynam od dwóch książek Agaty Kołakowskiej.
Po pierwsze Niewypowiedziane słowa. To historia małżeństwa z kilkuletnim stażem – Łucji i Andrzeja, którzy zmęczeni oczekiwaniem na potomka i rodzinnymi niesnaskami poddali się i zrezygnowali skutecznie obniżając temperaturę związku. Ona – okulistka, zakochana w sztuce i operze, on niespełniony farmaceuta, brat, syn i zięć pilnujący interesu teściowi, prawdziwy domator lubujący się w filmach fantastycznych. Niestety powiedzenie, że przeciwieństwa się przyciągają w przypadku tej dwójki zupełnie się nie sprawdza.
Hanna i Mariusz stoją właśnie przed decyzją o ślubie, ale wszystko zależy od męskiej części tego związku, a ten – synuś mamusi – nie kwapi się do ożenku. Woli swoją ukochaną … muzykę, nad ukochaną kobietę. Hanna, szkolna pedagog dobrze radząca sobie z psychiką uczniów, zupełnie nie radzi sobie w narzeczeństwie. Znudzona ciągłymi wyjściami na występy narzeczonego obojętnieje na jego opieszałość w kwestii ślubu.





Może faktycznie nie spotkaliśmy się przez przypadek? Odkąd cię poznałam, dużo myślę o pewnych sprawach w moim życiu. Co ja mówię? W ogóle zaczęłam o nich myśleć!


Czy układa się Wam dalsza historia tej czwórki?
Kołakowska doskonale radzi sobie z uczuciami swoich bohaterów – ożywia ich nowymi sytuacjami, w jakich ich stawia. Podpowiada tej niczego niedomyślającej się czwórce rozwiązania, zdawałoby się, sytuacji nie do rozwiązania. Niestety są oni tak zaślepieni uczuciami i omamieni rojącymi się na horyzoncie zmianami, że nawet cudowne święta nie są w stanie pomóc im rozwiązać problemów.
Czy marazm w jaki zapadły ich związki odbije się chęcią zmian, i czy zmiany te nie będą przypadkiem brzemienne w skutkach? A może są one potrzebne, konieczne żeby szczęście uśmiechnęło się do naszych bohaterów?
W Niewypowiedzianych słowach, które były moją drugą książką Agaty Kołakowskiej, jak już wspomniałam, podobali mi się bohaterzy. Właśnie tych uważam za duży atut przeczytanych przeze mnie książek tej autorki. Plastyczny język, jakim się posługuje ułatwia utożsamianie się zarówno z bohaterami książek, jak i zrozumienie dla ich problemów. Dziś stawiam Agatę Kołakowską na pierwszym miejscu autorek książek w tym gatunku.
Kolejną książką Agaty Kołakowskiej, która chcę Wam polecić są Igraszki z losem. Doskonale wpisuje się w świąteczne klimaty ilością słodyczy (w goryczy życia) jaką oferuje – przy czym mam na myśli słodycz prawdziwą, pachnącą ciastkami i świeżym pieczywem (hmmm może tym powinna pachnieć książka Kołakowskiej?). A to dlatego, że jeden z bohaterów książki prowadzi piekarnię. Ale, ale … wszystko zaczyna się od wróżby, którą pewnego dnia słyszy Leszek, współwłaściciel piekarni, prowadzący ją wraz z mamą czterdziestoletni kawaler. Nieszczęsna wróżba trafia na podatny grunt, i mężczyzna od tego czasu żyje w przeświadczeniu, że posiada magiczną siłę sprawczą.

 Zdarzenia ostatnich miesięcy przepływały przez jego głowę jak na przyśpieszonym filmie, łącząc się w logiczną całość. Za sprawą dziwnych zbiegów okoliczności uwierzył w słowa Cyganki. Uwierzył, że ma wpływ na ludzkie życie.

A trzeba przyznać, że do czynienia rzeczy magicznych Leszek jest bardzo chętny. Mężczyzna, któremu los nie bardzo sprzyja, szczególnie w kwestii miłości, jest bardzo dobrym człowiekiem. Wszystkim stara się pomóc i o wszystkich się troszczy. Po wróżbie Cyganki troszczy się jeszcze bardziej i więcej, obawiając się, że moce wygasną zanim uczyni tyle dobra, ile jest potrzebne jego bliskim i znajomym. W jego możliwościach utwierdzają go dobre wydarzenia z życia tych osób, którym – jak się wydaje Leszkowi – pomógł mentalnie. W całym tym zaabsorbowaniu mężczyzna zdaje się nie zauważać siebie. Pogodzony z własnymi niepowodzeniami cieszy się powodzeniem u innych. Do czasu.
Igraszki z losem to opowieść o zwyczajnych ludziach, takich, których każdego dnia mijamy na ulicy. Z ich problemami życiowymi. Bohaterzy książki, bardziej lub mniej ze sobą powiązani wpływają w jakiś sposób na swój los, koniec końców radząc sobie w całkiem równie zwyczajny sposób. Zauważona dotąd mijana miłość, smaczny obiad czy nieoczekiwany spadek – to niektóre z rozwiązań, które znalazły się na drodze naszych zakłopotanych bohaterów. Czy pomogła w tym magia i wróżby? Zobaczcie sami zaglądając do pysznej piekarni Leszka.

Cały tekst TU

Za książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński.
Cytaty pochodzą z książek.
Zdjęcia okładek: proszynski.pl