piątek, 29 listopada 2019

Iwonna Buczkowska, Pluszowy Zajączek.

     

  Pluszowy Zajączek Iwonny Buczkowskiej z ilustracjami Katarzyny Bukiert, to sympatyczna, ciepła i nastrojowa opowieść bożonarodzeniowa przeznaczona dla dzieci (i nie tylko). Autorka prostym i jasnym językiem na kartach stron kreuje opowieść, której akcja umiejscowiona zostaje w obrębie Świąt Bożego Narodzenia. 
    
   Tytułowy Pluszowy Zajączek to główny bohater, którego mały przyjaciel Jacek, pisze list do świętego Mikołaja. List zostaje skrzętnie schowany pod poduszkę, bo przecież Mikołaj będzie wiedział, gdzie szukać dziecięcego przekazu. Pluszowy Zajączek zabiera jednak wiadomość, gdy odkrywa, że chłopiec narysował kolejną w nim pluszową maskotkę. Zajączek nie zna literek, nie umie czytać, ale przecież potrafi rozpoznać rysunek. Martwi się, że Jacek chciałby dostać nowego pluszaka. Po pewnym czasie Pluszowy Zajączek uświadamia sobie, że postąpił źle wykradając list. Wyrusza więc w podróż w dzień Wigilii, aby odnaleźć Mikołaja i oddać mu list. W ten sposób chciałby naprawić swój błąd. Zadanie byłoby łatwe, gdyby nie brak wiedzy na temat, gdzie należy szukać Mikołaja. Zajączek nie wie więc w którą stronę powinien się udać. Pomoc udzielają mu nowi przyjaciele. To Bałwanek, Wrona i pan Mróz. 

    To mądra opowieść o miłości i przyjaźni. Bałwanek okazuje wielkie wsparcie, Mróz to wielki psotnik, a Wrona jest przemądrzała. Autorka w subtelny sposób pokazuje dzieciom, że nie należy wnioskować na podstawie niezrozumiałych do końca pozyskanych informacji. Z drugiej strony wskazuje, że przyjaźń i wspólne działanie, szybko pozwolą zaradzić powstałym kłopotom i sprostać wypełnieniu zadania. 

     Iwonna Buczkowska stworzyła w tekście wspaniały świąteczny klimat, który uzupełniają klimatyczne i klasyczne ilustracje Katarzyny Bukiert, które pozwalają skupić się na elementach i dokonać własnej interpretacji. Książka rozwija dziecięcą wrażliwość i kształtuje właściwe postawy zachowania. Bardzo udana pozycja świąteczna dla dzieci, którą zachwycą się także dorośli. 



Iwonna Buczkowska, Pluszowy Zajączek, wydawnictwo Bis, wydanie 2019, oprawa twarda, ilustracje: Katarzyna Bukiert, stron 40, kategoria wiekowa 6-8 lat. 

środa, 27 listopada 2019

"Uwierz w Mikołaja" Magdalena Witkiewicz

Dziś, kolejna gościnna recenzja, której autorką jest Marysia - Chiara76. Zapraszam do czytania!

***



W tym roku wydawnictwa już we wrześniu o ile dobrze pamiętam zapowiadały swoje książki z motywem świąt Bożego Narodzenia w tle. Wydano ich bowiem w tym roku ogromną ilość. Czy to dobrze? Nie wiem. Wiem, że jeśli ktoś tak jak ja lubi tego typu książki i nawet ocenia je nieco inaczej niż pozostałe (przyjmuję na klatę całą tą „magiczną” otoczkę i lukier często im towarzyszące) to ma dobrze bo jest w czym wybierać. I ma problem bo zwyczajnie, nie ma pieniędzy na wszystko, co chciałby kupić i przeczytać. No więc, trzeba się decydować, wybierać, przebierać, zastanawiać, którą wybrać. Ja w tym roku zdecydowałam się na kilka tytułów, może jeszcze jakaś wygrana czy promocja się trafi, zobaczymy.
„Uwierz w Mikołaja” jest jedną z tych książek, po które sięgnęłam z nadzieją na dobrą rozrywkę. I nie zawiodłam się. Chociaż przez całą lekturę towarzyszyło mi poczucie przewidywalności książki, stwierdzam, że w tym przypadku uznam to za tę konwencję, o której wcześniej pisałam.
„Uwierz w Mikołaja” opowiada o losach paru osób, których to losy jak widzimy od samego początku książki, splotą się jej końcówce.
Główną bohaterką jest Agnieszka (nie bardzo polubiłam tę postać) , której babcia wychowująca ją od chwili gdy zginęli rodzice dziewczyny, zawsze spędza z wnuczką święta. W tym jednak roku coś się zmienia. Starsza pani oznajmia, że dziewczyna ma lecieć na Malediwy ze swoją przyjaciółką Martą. Marta od lat spędza święta za granicą, w tym roku ma tam lecieć z bratem Mikołajem. Agnieszce nie podoba się, że babcia, dla której wspólny czas jest tak samo ważny jak dla młodszej z kobiet, podejrzewa podstęp ze strony babci i oczywiście nie daje się oszukać. Wsiada w auto i parę dni przed Wigilią rusza na Kaszuby, gdzie w totalnej głuszy i odcięciu od świata stoi jak w bajce chatka. Niekoniecznie z piernika. Za to pełna dóbr wszelakich jako, że mieszkająca z dala od wsi babcia pilnie dba o to by zawsze było zapasów na co najmniej czterdzieści dni odcięcia od świata. Co się bardzo przyda, gdy chatynka zostanie dosłownie odcięta od świata przez sypiący intensywnie śnieg.
Wspomniałam na początku, że książka opisuje los kilku osób i jest parę postaci, które wzbudziły moją o wiele większą sympatię jak Anna i jej paroletnia córka Zosia. Jedno wydarzenie zresztą, które zorganizuje dziewczynka (nie chcę tu za wiele zdradzać) to jeden z tych powodów, dla których nie raz się wzruszyłam i poczułam ową świąteczną magię. Tak w ogóle, to najciekawsze były dla mnie historie i opowieści o mieszkańcach domu o nazwie Happy End.
Na pewno nie poczują się zawiedzeni podczas lektury ci, którzy chcą otrzymać opowieść pokrzepiającą i z dobrym zakończeniem a takie są pożądane podczas około świątecznego czasu.
Jak pisałam, mnie nieco przeszkadzała owa przewidywalność, z drugiej strony, wpisuję ją w schemat i konwencję tego typu książek.
A za postacie dwóch pań, małej Zofii i starszej Sabiny i ich losów, daję tej książce notę 5 / 6.

wtorek, 26 listopada 2019

Caroline Hulse, Gorączka świątecznej nocy.


Rodzice siedmioletniej Scarlett rozstali się i są w nowych związkach. Obydwoje jednak chcieliby spędzić Boże Narodzenie z córką. I tu rodzi się pomysł wspólnego świątecznego wyjazdu. Matt zabiera Alex, której dziewczynka nawet nie próbuje polubić, a Claire - Patricka, skupionego na sobie, ledwie dostrzegającego dziecko i jej wymyślonego króliczego przyjaciela, mężczyznę. 

Dziwna to książka. Z jednej strony - pokazująca dość dobitnie, chwilami nawet w przerysowany sposób, uczucia Alex i Particka, którzy patrząc na rodziców z córeczką, czuja się odsunięci, nieważni i zlekceważeni, z drugiej - pewien dystans uczuciowy Claire i Matta. W tym wszystkim jest Scarlett i jej wymyślony towarzysz, który buntuje dziewczynkę przeciw Alex.

Mimo, że miało być komediowo - nie jest. Wzajemne podejrzenia, urazy, słabo maskowane emocje, którym wystarczy nieco bardziej stresująca chwila, czy lampka wina, by wybuchnąć. Uprzejmość, która każe się zastanawiać, czy aby na pewno jest uprzejmością, a nie pogardą, zainteresowanie, które każe myśleć, że jest tylko ugrzecznioną formą szukania haków.

Gorączka świątecznej nocy to powieść o czymś czego się robić nie powinno. Nie powinno się wystawiać na próbę osób, które kochamy.

poniedziałek, 25 listopada 2019

Agnieszka Tyszka, Zima Nieni


Nienia przyjeżdża do leśniczówki dziadków zimą, tuż przed Bożym Narodzeniem. Mimo chłodu biega po lesie, odwiedzając sobie znane ścieżki, wizytuje miejsca znane sobie doskonale z letnich dni i zachwyca się tym jak inaczej wyglądają. Dostrzega Emmę w marzeniach o wspólnym pieczeniu, poznaje Michał Anioła, zaprzyjaźnionego z Rusałką rzeźbiarza i wraz z Manuelką, która już nie jest tak obcesowa, jak wcześniej, staje się jego pomocnicą.

Chłonęłam opowieść o Nieni z Zielonego Marzenia. Bardzo lubię świat, który wokół tej dziewczynki wykreowała Agnieszka Tyszka.

niedziela, 24 listopada 2019

Ja cię kocham a ty śpisz ..., czyli rzecz o kilku świątecznych filmach - cz.1

Zanim na dobre rozkręci się tegoroczny świąteczny sezon w kinie i przed telewizorem słów kilka o filmach świątecznych, które obejrzałam w sezonie ubiegłym, A ponieważ było ich całkiem sporo, to wpis będzie podzielony na kilka części :)

Dziś część pierwsza, a filmy są w kolejności zupełnie dowolnej, nie łączy ich nic poza motywem świąt :)



Ja cię kocham, a ty śpisz

Uwielbiam ten film - to mój ulubiony świąteczny 
Ma wszystko, co trzeba - sporą dawkę humoru (Joey Jr.  ), fajną muzykę, nieźle opowiedzianą historię, wzruszający wątek samotności, a do tego duuużo takiego miłego, otulającego ciepła  

Co roku staram się ten film obejrzeć, bo choć nie wprost, to jednak bardzo wprowadza świąteczny nastrój - bardzo podoba mi się też zderzenie światów - samotnej Lucy z rodziną Petera.


Planeta Singli 2

To druga część hitowej produkcji - ta część mnie śmieszyła podobnie jak pierwsza, a w dwóch czy trzech momentach to nawet wzruszyła niespodzianie. Ponieważ to jest film "świąteczny", trochę nawiązuje do "To właśnie miłość", a do tego jest niezłą mieszanką różnych rzeczy. Polecam tym, którym podobały się "Listy do M." - podobna stylistyka.


Kiedy anioły śpiewają

Typowy film świąteczny, bardzo ładna historia główna z przesłaniem. To, co wyróżnia ten film, to cała plejada gwiazd country (m.in. Willie Nelson, Kris Kristofferson, Lyle Lovett,  - można mieć wrażenie, że to świąteczny musical  





Cicha noc


To też świąteczny film , choć o cukierkowym nastroju można zapomnieć.
Dobrze, naturalnie zagrany, ale żeby był specjalnie odkrywczy, czy jakoś tak bardzo zasługujący na nagrody, to ja nie wiem - widocznie się nie znam. Niemniej na pewno warto go zobaczyć, ale raczej niekoniecznie w okresie świątecznym. Dla niektórych może to być niezły szok poznawczy. 


To właśnie miłość / To właśnie miłość - Red Nose Day

To już właściwie świąteczny klasyk :) Nieustannie moim ulubionym wątkiem pozostanie wątek Jamiego i Aurelli oraz młodziutkiego Sama i Daniela; ulubione sceny to 'planszowa'  i spacer Jamiego po Aurelię  A Emma Thompson powinna dostać Oscara za dwie sceny - tę, gdy rozpakowuje płytę i chwilę po, a także tę, gdy pyta męża, co zrobiłby na jej miejscu tuż po przedstawieniu.
Ale i tak wolę "Listy do M."  
A "Red Nose Day" to krótkometrażówka nakręcona w ramach akcji charytatywnej po 14 latach od pierwotnego filmu. Niby nic specjalnego, ale fajnie było zobaczyć, co się zmieniło u niektórych bohaterów :)







sobota, 23 listopada 2019

Caroline Hulse, Gorączka świątecznej nocy.


    Claire i Matt są rozwiedzeni, ale mają siedmioletnią córkę i nadal razem decydują o jej wychowaniu i o tym, co ich zdaniem jest dla niej najlepsze. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, więc stwierdzili, że warto byłoby, aby Scarlett miała „normalne” święta i w tych dniach przy sobie obydwoje rodziców. Wspólnie zorganizowany wyjazd do jednego z kurortów oferujących różnorodne atrakcje wydaje się fantastycznym pomysłem. Claire i Matt zabierają ze sobą swoich partnerów. Claire zabiera Patricka, a kolei Matt przywozi Alex. W dodatku Patrick i Alex jeszcze do tej pory nie spotkali się. Patchworkowa rodzina  pojawia się w brytyjskim ośrodku i wspólnie wynajmuje jeden domek. Wyobraźcie sobie święta z byłym partnerem obecnego partnera. Być może istniały dobre intencje, ale nawet w teorii wygląda to na plan katastrofalny.

     Oprócz dorosłych bohaterów pojawia się tu też wyimaginowany królik Posey, widoczny jedynie dla Scarlett. Zgrzyta zębami podczas zorganizowanej wyprawy niejednokrotnie, pije trochę za dużo przed snem, zdradza tajne sekrety i wypowiada niezbyt pochlebne słowa pod adresem niektórych członków tego zjazdu. To Posey wypowiada najbardziej zgryźliwe słowa i pozwala sobie na ocenianie zachowania innych. 

      Od początku czytelnik świadomy jest, że wspólny wyjazd byłego małżeństwa z towarzyszącymi im obecnymi partnerami, zamieszkanie w jednym domku oraz udział w zaplanowanych zabawach doprowadzi do wypadku, po którym zostaje wezwana policja. Po prologu czytelnik poznaje wydarzenia, które doprowadziły bohaterów do tego kryzysowego momentu oraz zapoznaje się z przesłuchaniami osób pracujących w ośrodku wypoczynkowym.

    To nie jest moim zdaniem komedia, jak sugeruje się to w hasłach reklamowych. Zauważalny jest jednak suchy i ostry jak brzytwa dowcip. Od początku czytelnik wie, że nic dobrego z zaplanowanej wyprawy nie wyniknie. Mroczny humor o dysfunkcyjnej rodzinie, być może spodoba się tym, którzy mają w życiu podobne doświadczenia. Ta książka ma niestety bardzo smutny wydźwięk. Mamy Scarlett, siedmiolatkę, pogubioną w świecie dorosłych, która ucieka do świata wyobraźni i którym jedynym przyjacielem jest wyimaginowany, ciągle towarzyszący jej królik. Rozmawia z nim nawet w obecności dorosłych. Claire jest piękną i zadbaną kobietą, która rozstała się z Mattem, ponieważ mimo osiągniętego wieku zachowuje się jak niepokorny nastolatek. Nie wiem zupełnie, co inteligentną Alex w nim zauroczyło. Z kolei Patrick, ojciec dwójki dzieci, z którymi była partnerka utrudnia mu kontakt, to typ narcystyczny, który w pewien sposób tęskni na młodością. Patrick był trochę szalony, Claire zbyt piękna, aby mogła być prawdziwa, a Matt, szczerze mówiąc, zbyt irytujący. Tak naprawdę to Alex wydaje się najbardziej w tym wszystkim biedna i zgubiona.

      Jest to jednak powieść z przemyślaną fabuła, zgrabnie napisana, ale bez świątecznego lukru. Autorka porusza tematy niewygodne i frustrujące, takie, które zazwyczaj omijane są w świątecznych powieściach. Książka nie dostarcza świątecznych i ciepłych wrażeń. To raczej opowieść, która dzieje się podczas Bożego Narodzenia. W opisanych relacjach i wydarzeniach nie ma jednak nic magicznego, a o świąteczny nastrój trudno. Poznać natomiast można historię o patchworkowej rodzinie, która zmaga się z  wewnętrznymi problemami.To dobra książka i dobry debiut Caroline Hulse.



Caroline Hulse, Gorączka świątecznej nocy, wydawnictwo Chilli Books, wydanie 2019, tytuł oryg.: The Adults  tłumaczenie: Małgorzata Kafel, okładka miękka, stron 416. 


piątek, 22 listopada 2019

Elfy, Mikołaj i prezenty, czyli co wg książek dla dzieci stanowi istotę Bożego Narodzenia

Poniżej znajdziecie kilka książek o Mikołaju, elfach i roznoszeniu prezentów. Przedstawiam je nieco dla informacji, a nieco dla archiwizacji. Nie znalazłam wśród nich czegoś, co zachwyca. Ale ocenę tego, czy są wartościowe i godne polecenia zostawiam Wam.

Katarzyna Zych, Natan Grech, Pani imbir i Szkoła Elfów. 
Na dalekiej północy, tam gdzie renifery, żyją też elfy. Marzą o tym, by stać się pomocnikami Św. Mikołaja, ale aby zasłużyć na tę rolę muszą pobierać nauki w elfiej szkole i zdać egzamin z magii świąt. Wykonują kolejne zadania, aż przychodzi to najważniejsze i ono uświadamia elfom i młodym czytelnikom, na czym tak naprawdę polega owa magia.

Łagodna opowieść, która mimo pewnej nieporadności i nierówności kończy się morałem wartym podkreślenia. Zaproszenie dzieci do wspólnej z elfami wędrówki przez krainę śniegu rozświetlonej gwiazdami, może okazać się ciekawym doznaniem literackim.

Barbara Supeł, Marta Koshulińska, Tuż przez Gwiazdką.


W naszych domach przed świętami panuje nerwowa atmosfera: zakupy, gotowanie i porządki. I jeszcze choinka, nowe ubrania, sianko na stół, prezenty i to wszystko co kojarzy się ze świętowaniem Bożego Narodzenia. Okazuje się, że podobnie wiele pracy mają postacie zaangażowane w przygotowanie orszaku Mikołaja. Trzeba przeczytać listy od dzieci, zapakować prezenty, posprzątać, przygotować sanie do drogi i wiele, wiele innych. 

Zastanawiam się, czy ów pęd pracy po mikołajowej stronie ma być usprawiedliwieniem tego po ludzkiej? Czy koncentracja na prezentach jest tym, co warto promować?

Barry Timms, Ag Jatkowska, Pomocnicy Mikołaja



Książka adresowana do najmłodszych dzieci. Prosta opowieść o przyjaciołach, którzy stawiają się gotowi do pracy na wezwanie Mikołaja. Niedźwiedzią rodzinę zasypał śnieg i należy się zatroszczyć, aby mieli dekoracje, jedzenie i upominki. Wspólna praca na rzecz innych pozwala zwierzętom się zjednoczyć, a odwiedziny u Niedźwiedzi są wspaniałą okazją do świętowania w gronie przyjaciół.

Barbara Supeł, Elfy na ratunek


Kiedy tuż po ciężkiej pracy związanej z przygotowywaniem i pakowaniem prezentów efly odwiedziły stajnię reniferów i przekonały się, że te ostatnie są poważnie przeziębione, wpadły w lekką panikę. Zaczęły gorączkowo szukać alternatywnych rozwiązań. I tak oto zamontowały silnik w saniach, uszyły balon, kupiły super szybkie auto. Żaden jednak z tych pomysłów nie był idealny - bo idealne do mikołajowych sań są renifery.

Z wierszowanej opowiastki Barbary Supeł dowiedziałam się, że wyciąg z jemioły można stosować leczniczo. Co prawda, internety głoszą, że na obniżenie ciśnienia i kilka innych schorzeń, a nie na przeziębienie (jak na to miejsce w książce), ale to dla mnie i tak ciekawe odkrycie.

czwartek, 21 listopada 2019

"Choinka cała w śniegu" Joanna Szarańska

Z ogromną przyjemnością goszczę dziś na blogu kolejną osobę, która dzieli się z nami swoją recenzją :) To blogerka Marysia, znana w sieci jako Chiara76 (jeśli nie znacie jej bloga Chiara76, to koniecznie zajrzyjcie!). Marysia, podobnie jak ja, ma bzika na punkcie świąt Bożego Narodzenia i wyłapuje zwłaszcza te piękne i dobre książki świąteczne :)

A teraz już zapraszam do lektury jej wrażeń z książki Joanny Szarańskiej.



***
"Choinka cała w śniegu" to trzecia ( po "Czterech płatkach śniegu" i "Aniele na śniegu") i niestety, ostatnia z cyklu o losach mieszkańców kalwaryjskiej kamienicy przy ulicy Weissa 5.
Czy to dobrze? Oczywiście, że nie bo jest to bardzo dobry cykl, w który się wciągnęłam i który bardzo ale to bardzo lubię i polecam. Jednak czy jest to równocześnie słuszna decyzja ze strony autorki? Myślę, że tak. Nie jestem, o czym wiedzą stali czytelnicy mojego blogu, miłośniczką wielotomowych sag. Dla mnie czytelniczki trylogia to zdecydowanie idealny pomysł na serię. Wiem, że moje zdanie pewnie jest odosobnione, cóż, mam prawo do własnych odczuć i takie są. Jednak ten cykl około świąteczny polubiłam do tego stopnia, że z wielkim, wielkim żalem żegnałam zarówno panią Marię Michalską, cztery przyjaciółki czyli Zuzannę, Monikę, Annę i Marzenę jak i wszystkich innych bohaterów tej opowieści. I wiecie co? Za co lubię książki Joanny Szarańskiej? Za to, że jak mało kto, nie operując nadmiarem słodu, pierniczków, kolorowych bombek, ozdóbek i kolęd czy piosenek jak "Last Christmas" potrafi ona dla mnie wyczarować niezwykłość, magię Świąt Bożego Narodzenia. W tej części udało jej się to po raz kolejny a takim przykładem, że autorka zwyczajnie lubi własnych bohaterów, nawet tych najbardziej nieznośnych, jest fakt, że na samym końcu zaplusował nawet najmniej lubiany przez czytelników serii, Waldemar. Tak, w życiu nic nie jest czarno białe i nawet ci najmniej sympatyczni nie są z gruntu zupełnie źli, przecież wszyscy to wiemy.

Co mnie ujęło w tej części opowieści? Skrupulatne zamknięcie wątków, które potrzeba. Zaoferowanie mi przez Joannę Szarańską masy wzruszeń i ciepła ale również niepodrabialnego i tak dla tej autorki charakterystycznego poczucia humoru, serdeczności i śmiechu. Jak to w życiu. Nie ukrywam, że wplecenie w tę część znanych nam z kryminalnych przygód Zojki, samej Zojki właśnie wraz z babunią Łyczakową, nabywających siekierkę spowodowała, że naprawdę zdrowo się uśmiałam.
W ogóle "Choinka cała w śniegu" pełna jest scen, nad którymi naprawdę szczerze i głośno się śmiałam. Do moich ulubionych należą wyrób i rozwożenie pierogów przez mamę Kwiatek i panią Michalską, zakładanie pampersa Stasieńkowi przez ojca młodzieńca jakim jest Maciej, scena po próbie do szkolnych jasełek z Kajetanem Fijusem w roli głównej (niezamierzonej :) ) i tak naprawdę wiele, wiele innych.
Joanna Szarańska po raz kolejny przypomniała (w tak oczywisty dla niej , niełopatologiczny, mądry sposób), co tak naprawdę najważniejsze jest w czasie Świąt Bożego Narodzenia. Nie, nie kolejna sesja zdjęciowa na Instagramie, nie wymyślne prezenty. Liczy się bliskość drugiej osoby, nawet jeśli oznacza to spalenie na wiór potencjalnych pierniczków, liczy się ciepło, dobre słowo, wsparcie. Liczy się to, że kiedy potrzeba pomóc małemu, zagubionemu człowiekowi, wszyscy rzucają to, co akurat robią i ruszają udzielić pomocy.
Joanna Szarańska, o czym już pisałam, przypomni, że nie ma ludzi z gruntu złych. Życie to nie czarno biały obrazek. I dobrze, że tak nie jest. W tej części osoby, które na co dzień irytują, dostają od autorki szansę na małą poprawę. I to też krzepi czytelnika. Bo tak naprawdę nikt z nas nie lubi użerania się z innymi, sprzeczek, kłótni. Marzy nam się przynajmniej mnie, czas, gdy faktycznie uda się zażegnać spory, problemy pójdą sobie w kąt.

W "Choince całej w śniegu" otrzymujemy solidną porcję porządnie skonstruowanej treści ze Świętami Bożego Narodzenia w tle. Mamy i dobrze znanych nam bohaterów, którym kibicujemy, i nowych, których lubimy i to, o czym już wspominałam. Podkreślenie, że w tych dniach najmniej ważne są sprawy materialne a najbardziej te nie dające się złapać wprost, często ulotne chwile, momenty dobra, szczęścia, poczucia wspólnoty. Nieważne, ile wysublimowanych sesji z zastawą stołową wstawisz i ile będziesz miał polubień, jeśli nie masz z kim po takiej sesji zdjęciowej z owej zastawy zjeść czy wypić w czasie świąt.
Nie obędzie się też bez sporej porcji wzruszenia czym autorka po raz kolejny pokazuje, że zdecydowanie nie powinniśmy szufladkować jej osoby jako "pani, która pisze śmieszne książki" bo Joanna Szarańska zdecydowanie ma w sobie ogromny potencjał, z czego osobiście się cieszę bo jest Ona jedną z moich ulubionych autorek.

Cykl ten mam jak dotąd w dwóch papierowych książkach oprócz ebooków, co pokazuje, jak bardzo mi się podoba (rzadko kiedy "dubluję" książki mogąc mieć je wygodnie, na czytniku). Jednak tu zachwyciła mnie i treść i okładki. Trzecią część również zamierzam nabyć w wersji papierowej i stanie obok dwóch poprzednich na półce z ulubionymi książkami.

Moja ocena "Choinki całej w śniegu" to 6 / 6.

środa, 20 listopada 2019

Maja Lunde, Śnieżna siostra


Piękna to za mało powiedziane. Właściwie - jakichkolwiek chcielibyśmy użyć słów na opisanie tej książki - mogą być za małe. Bo i historia stworzona przez Maję Lunde i ilustracje Lisy Aisato jest niesamowita. 

Julian po śmierci siostry czuje się osamotniony. Z przyjacielem rozmawia tylko o pogodzie, w domu panuje cisza, rodzice są milczący i pogrążeni w rozpaczy i nawet młodsza siostra chłopca znana ze swej niesforności, ucichła i wygrzeczniała. Nadchodzące Boże Narodzenie nie napawa nadzieją na zmiany. W chłopcu powoli rodzi się bunt. Wtedy właśnie poznaje uśmiechniętą, radosną i pełną energii Hedvig. Zaprzyjaźniają się, a świat chłopca przy dziewczynce staje się pełniejszy i szczęśliwszy. A jednak i tu dogania go smutek...

Śnieżna siostra to opowieść zawarta w 24 rozdziałach, po jednaj na każdy dzień adwentu. Przeczytajcie ją bez względu na to ile macie lat. Koniecznie.

poniedziałek, 18 listopada 2019

"Nieświęty Mikołaj" Magdalena Kordel

Dzisiaj mam dla Was recenzję gościnną i mam nadzieję, że taka sytuacja powtórzy się jeszcze niejeden raz :)

Autorką recenzji oraz pięknego zdjęcia jest Ania, nasza znajoma z fanpejdża Znalezionego, która na Facebooku prowadzi swoją stronę z recenzjami książek - "Polecanka" - zajrzyjcie tam i polubcie! :)

A teraz już zapowiedziana recenzja:

***

Pani Magda Kordel to jedna z moim ulubionych autorek. Dla mnie jest prawdziwą czarodziejką. Jej książki bawią i uczą. A jak było z Nieświętym Mikołajem?
Nieświęty Mikołaj autorstwa Magdalena Kordel - strona autorska wydany nakładem Wydawnictwo Znak opowiada historię dziewczyny o niezwykłym imieniu- Jaśmina. I chociaż to imię kojarzy mi się jednoznacznie z majem i czerwcem dziewczynę poznajemy w listopadzie momencie dla mniej ciężkim- niedoszły narzeczony złamał jej serce i na jej konto narobił długów finansowych. Dziewczyna była na skraju rozpaczy. Całe szczęście, że u jej boku stała garstka przyjaciół i ukochana babcia, ale co się stało to się nie odstanie. Czy dziewczyna odzyska nadzieję i wiarę w ludzi? Czy będzie jej dane jeszcze raz uwierzyć w miłość?
Początek książki był pełen emocji . To co spotkało Jaśminę mocno mną wstrząsnęło i już niemal do końca zastanawiałam czy winny poniesie karę. Gdy tylko wspominano tego kłamcę i oszusta czułam niesmak.
Natomiast serce rosło gdy wokół Jaśminy pojawiali ludzi, którzy chcieli być przy niej w trudnych chwilach. Byli to nie tylko przyjaciele i rodzina, ale także obcy ludzie. Fikcja fikcją, ale takie zachowanie z pewnością jest godne naśladowania. I to nie tylko wtedy gdy zaczyna działać ,,magia’’ Świąt.
W niektórych momentach książka była słodka jak lukier, człowiek miał ochot usiąść pod kocem i zagłębić się w lekturze popijając kakao oraz zajadając się piernikami. Innym razem była gorzka jak piołun szczególnie gdy bohaterkę spotykały kolejne nieprzyjemności. Wtedy byłam zła, że nie mogę jej pomóc, jakoś pocieszyć. Szkoda było mi również Julka, chłopiec tak wiele przeżył życiu…
Książka daje nam nadzieję, że nawet gdy nie widzimy wyjścia z trudniej sytuacji nie wolno się poddawać. Trzeba do końca walczyć ze złym losem, ludźmi, którzy widzą tylko czubek własnego nosa.
Książka pokazuje jak ważna jest wiara w lepsze jutro, bo zawsze po deszczu wychodzi słońce.
Książka pokazuje jak ważna jest miłość, nie tylko ta romantyczna, bo ona jest zdolna góry przenosić i pokonać wszelkie przeszkody.
Książka uczy, że warto być dobrym dla innych, bo dobro wraca.
Ta książka to dobra odtrutka na zło tego świata. Jest idealna na długie jesienno-zimowe wieczory, bo daje nadzieję, że po długiej nocy przyjdzie kolejny dzień. I tylko od nas zależy jaki będzie.
I taka mała refleksja na koniec. Świętym Mikołajem można być czy się jest świętym czy nieświętym. Wystarczy tylko dobra wola i chęci. I nie chodzi mi tylko o rzeczy materialne, ale i dary serca.


niedziela, 17 listopada 2019

Małgorzata Rogala, Cicha noc.



Agata jest przemęczona i brakuje jej w życiu codziennym obecności Sławka. Sama odnajduje dość tajemnicze wiadomości w skrzynce na listy. W dodatku rodzice Sławka, powiadamiają ją, że najmłodsza ich pociecha, prawie dziewiętnastoletnia Kinga, która wyjechała z nieznanym im chłopakiem do Wiednia, zachowuje się dziwnie podczas rozmowy telefonicznej. 

      Cicha noc to powieść, którą czyta się niemal w błyskawicznym tempie. Sprawy tylko z pozoru nic ze sobą nie łączy.  Dość dynamiczna akcja zaczyna układać zakreślony chaos wydarzeń w dobrze skonstruowaną zagadkę kryminalną. Z niektórymi książkami tak jest, że zbyt szybko się kończą. Obserwujemy śledztwo prowadzone w Warszawie, a jednocześnie poznajemy miłosne perypetie Kingi.


      Małgorzata Rogala porusza tematy związane z upublicznianiem czyjegoś życia na użytek uzyskania sukcesu medialnego przez producentów. Zgoda na udział w tego typu programach jest jednoznacznie ze sprzedażą własnej intymności. Ukazywane sceny mają za zadanie obnażyć drastyczną przeszłość uczestników. Autorka otwarcie mówi też o prostytucji i handlu żywym towarem. Niektóre sceny są opisane w bardzo sugestywny sposób, a czytelnik poznaje kulisy tego przestępczego procederu. To powieść stanowiąca przestrogę szczególnie dla kobiet naiwnych, zbyt mocno ufających i często wpadających w zastawione sidła.

     Cicha noc Małgorzaty Rogali zakwalifikowałabym do książek, które nawiązują formułą do starych, bardzo dobrych, klasycznych kryminałów. Wielbiciele tego rodzaju powieści, będą cenić również i siódmą powieść w cyklu Agata Górska i Sławek Tomczyk.



Małgorzata Rogala, Cicha noc, wydawnictwo Czwarta Strona, wydanie 2019, Cykl: Agata Górska i Sławek Tomczyk (tom 7), okładka miękka, stron 312.

sobota, 16 listopada 2019

Świąteczne nowości 2019 ... nie tylko książkowe

Jak pewnie wszyscy wiecie :) od jakichś dwóch lat mamy prawdziwy wysyp świątecznych książek, zwłaszcza polskich autorek i autorów :) Ponownie więc, żeby się nie pogubić, specjalny post - który będzie aktualizowany, jeśli dojdą kolejne pozycje :) Wpisywać tu będę książki, książki dla dzieci, filmy, a także płyty.

KSIĄŻKI:





















FILMY








MUZYKA: