piątek, 23 grudnia 2011

Nasze polskie wigilie w opowiadaniach


Nasze polskie, tradycyjne święta... Pachnące barszczem, karpiem, makowcem, chlebem... Takie spokojne, rodzinne, magiczne. Wigilijny stół, rozświetlony blaskiem świec i choinki... Dzieci - biegające wokół prezentów, chichoczące po kątach... Czy to wszystko można zamknąć w książce? Można...
Nasze polskie wigilie to zbiór opowiadań, któremu udało się uniknąć doszukiwania się problemów tam, gdzie nich nie ma – to wspaniała skarbnica historii, które ukazują nasze polskie zwyczaje, tradycyjne, pachnące święta w gronie najbliższych, często będące powodem do refleksji i zadumy. Czytając te opowiadania, w nasze serca wlewa się nadzieja i radość świąt – właśnie za to przyznaję tej pozycji pierwsze miejsce. Poznając naszych rodzimych autorów w końcu mogę poczuć magiczny klimat polskiej wigilii w literaturze! Opowiadania są zróżnicowane, nie wszystkie muszą być pogodne – ale znajdujemy w nich spokój, urok świąt i piękno naszej polskiej zimy, którą tak bardzo kocham… Polecam gorąco czytanie tej książki w grudniu. Gwarantuję, że od razu zachce się wam stroić dom i pichcić w kuchni. BRAWO dla redaktorów zbioru za wybór tak świetnych, klimatycznych opowieści.
Kto zaszczycił nas obecnością? Lista autorów jest długa, natykamy się między innymi na Wojciecha Cejrowskiego, któremu udało się zagrać na czułych strunach:
Kilka lat temu mieszkałem w bloku, gdzie większość stanowili ludzie w podeszłym wieku. Wielu z nich samotnych, owdowiałych. (…) W przedświąteczną niedzielę za pozwoleniem proboszcza powiedziałem z ambony kilka słów – takie moje skromne kazanko. I stało się: następnego dnia na klatce bloku, w którym mieszkałem widzę kartkę:
Sąsiedzie, jeżeli masz spędzić Wigilię samotnie – zapraszam do siebie, o godzinie 19. Przynieś, co tam masz uszykowane, albo nie przynoś nic, jeśli nie masz. Siądziemy razem, podzielimy się opłatkiem, pośpiewamy, pogadamy. Podpisano: Jadwiga, spod numeru 19.
(…) Sprawcie, by pusty talerz przy Waszym stole nie stał pusty – niech się wypełni treścią. (…) Sprawcie cud.
Nie wiem, czy Cejrowski przeżył tą historię, czy zasłyszał, czy wymyślił, ale jest to piękne świadectwo i wzruszający pomysł.
Zachwyciła mnie także Małgorzata Kalicińska, swoim opowiadaniem Wracam do mamy Nie czytałam nic, co rozgrywało się nad rozlewiskiem, ale w świątecznym opowiadaniu czuję chłód polskiej zimy na wsi, kiedy wszystko jest białe, spokojne, uśpione i tak radosne. Bohaterka wsiada w pociąg, by spędzić święta tam, gdzie jest najlepiej – u mamy. Ach, to wspomnienie dzieciństwa, które budzi się w nas w każde Boże Narodzenie:
Zobaczyłam zza krętu światła naszego domu. Zawsze jak go widzę, drżę z radości. Mój dom dzieciństwa. Moja, niegdyś bezpieczna arka! Jakoś mi ulżyło…
I tak bohaterka budzi się rano we własnym pokoju, piecze pyszności na święta, tradycyjny, polski chleb. Ten dom PACHNIE, ma w sobie magię świąt, która obezwładnia i odbiera nam troski:
 - Mamo, a choinkę mamy?
(…)
W lesie leży śnieg, taki czysty, nietknięty. Jest już tak… popołudniowo.
(…)
Hanka z mamą ubierają choinkę. No, jasne. Do sylwestra będzie ubrana na biało. Trzydziestego pierwszego mama przebierze ją na kolorowo i tak postoi jeszcze dwa tygodnie.
Być może to tylko moja przypadłość, ale z wiekiem staję się w święta coraz bardziej sentymentalna i tradycyjna. Kiedyś wolałam amerykańskie piosenki od kolęd, dzisiaj odwrotnie. Mimo wszystko jestem taka, jak mama i święta też muszą być takie, jak mama… Właśnie to znajduję w zbiorze opowiadań Nasze polskie wigilie. Obowiązkowa lektura w grudniu, przystanek w biegu, aby przypomnieć sobie – po co one właściwie są?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz