Samotność
jest zawsze samotnością wobec kogoś. To właśnie jest ważne, kto jest
nieobecnym w naszej samotności. Gdy jest to samotność od ludzi w ogóle,
wtedy jest to tylko pustka.
Czym
innym jest samotność wobec kogoś najbliższego, jedynego. Jego
nieobecność wypełnia tę samotność, nadaje jej barwę. Nawet bolesna
tęsknota jest jakąś formą obecności."
Cytat z Notatnika Anny Kamieńskiej łączy się z nastrojem początkowym kolejnej (piątej) powieści Marthy Grimes Zajazd "Jerozolima".
Nasz znajomy nadinspektor Richard Jury szczególnie odczuwa swoją
samotność w czasie przedświątecznym. Pięć dni przed Bożym Narodzeniem
znalazł się w okolicach Newcastle, gdyż został zaproszony do swojej
kuzynki, jedynej rodziny. Odpowiednim miejscem do spojrzenia w głąb
siebie jest cmentarz. Tam spotyka kobietę zainteresowaną napisem na
płycie nagrobnej. Zawiera znajomość z Helen Minton, jedną z tych kobiet,
których uroda z wiekiem nabiera szlachetności. Rozmowa
sprawia, iż Jury ma nadzieję na kontynuowanie tej znajomości. Tymczasem
Helen zostaje otruta, a nadinspektor jest zainteresowany wyjaśnieniem
sprawy, mimo ze tylko miejscowa policja ma prawo do prowadzenia
śledztwa.
(...)
Fabuła nie wydaje sie skomplikowana co nie znaczy ze taka jest. Wydaję mi się że z pewnością nie będę się opierał przed sięgnięciem po nią:)
OdpowiedzUsuńNie opieraj się:)
OdpowiedzUsuń