czwartek, 13 stycznia 2011

Świąteczne filmy do świątecznego wyzwania

Kończy się już niedługo nasze wyzwanie świąteczne, z żalem pewnie przyjdzie mi je owinąć w jakiś ładny papier opakowaniowy, pozostały po innych prezentach świątecznych i schować na jakąś górną półkę biblioteczki. Ale tylko po to, żeby pod koniec listopada wyciągnąć je z wielką radością, zdmuchnąć kurz i czekać na nowe inspiracje :) - czyż nie?

Tymczasem pozostała mi do napisania recenzja filmowa. Obejrzałam sporo świątecznych filmów i długo się zastanawiałam, który wybrać do zaprezentowania. Ostatecznie wybrałam dwa - zupełnie z dwóch różnych biegunów. Chociaż, czy na pewno?

Pierwszy to "W krzywym zwierciadle: Witaj Święty Mikołaju!". To nasz absolutny numer jeden wśród filmów świątecznych i nasza mała tradycja bożonarodzeniowa - bez tego filmu święta byłyby nieważne :)


Film ten to komedia o rodzinie Griswoldów. Clark ( w tej roli Chevy Chase) wymarzył sobie prawdziwe rodzinne święta, zaprosił więc rodziców i teściów, z czego nie do końca zadowolona jest reszta rodziny - żona i dwoje dzieci. Przygotowania do idealnych świąt idą pełną parą, Clark cieszy się na świąteczny prezent od firmy i nawet nowocześni sąsiedzi ( którzy nie obchodzą świąt) nie są w stanie popsuć mu humoru. Ale jak to w typowej komedii opartej na gagach słownych i sytuacyjnych nie wszystko idzie zgodnie z planem, a właściwie to zupełnie na odwrót. W filmie wyśmiane zostają praktycznie wszystkie elementy kojarzące się ze świętami, ale na końcu i tak sprawdza się stara prawda: w święta najważniejsza jest rodzina!
Polecam bardzo do obejrzenia, humor co prawda balansuje czasami na granicy dobrego smaku, ale żarty są "z życia wzięte" ;) Moja ulubiona scena to ta, kiedy Clarkowi udaje się wreszcie zapalić te sto milionów pieczołowicie przytwierdzanych wokół domu lampek :))) i komentarze rodziny!


Drugi film jest zupełnie inny - to ciepła, delikatna opowieść o wartościach w święta najważniejszych - rodzinie, przyjaźni, miłości, wybaczaniu. "Świąteczne dzwonki" to bardzo miły film na świąteczne leniwe przedpołudnie lub wieczór po świątecznym spacerze.


Film opowiada historię Catherine (Anne Heche) i Chrisa (Tate Donovan). Obydwoje stracili swoich małżonków. Catherine oddała się całkiem pracy w muzeum i nie myśli o nowych znajomościach. Chris po śmierci żony próbuje dojść do siebie i opiekuje się dziećmi - synem i córką. Niestety Danny, nie chcąc utknąć na rodzinnej farmie choinek (a taką karierę przewidział dla niego ojciec), ucieka do Nowego Jorku i próbuje dostać się na studia. Ojciec przyjeżdża więc do miasta i przy okazji sprzedaży choinek próbuje go znaleźć. Niedługo losy Chrisa i Catherine się połączą. Danny robi bowiem piękne zdjęcia, które kupuje od niego Catherine. Czy dojdzie do zgody ojca i syna? Jaką rolę w tym spełnią tytułowe "srebrne dzwonki"*? Czy uda się przezwyciężyć smutek, żal i wzajemne pretensje? Obejrzyjcie sami! :)
Ja daję dodatkowego plusa za przepiękną nowojorską ślizgawkę (od zeszłego roku jeździmy rodzinnie na łyżwach - jest super!) :)



*tytuł angielski to "Silver bells"

2 komentarze: