„Wiedziała, że wystarczy, gdy się
uśmiechnie, bo uśmiech to najcenniejsze przypieczętowanie ważnych i dobrych
chwil przydarzających nam się w życiu. Najczęściej uśmiech wystarcza, a gdy tak
się dzieje, to nie musimy silić się na słowa. Ale jest jeden warunek. Musimy
być przekonani, że osoba, do której się uśmiechamy, zrozumie, że uśmiechamy się
do niej przede wszystkim sercem...”*
Twoja mama
miała kiedyś marzenie, oczami wyobraźni widziała jak ty wraz siostrą, waszymi
mężami, całą rodziną siadacie wraz z nią i tatą do wspólnej wieczerzy
wigilijnej. Miała to być wasza wspólna tradycja, los jednak chciał inaczej i
zabrał wam rodziców. Czy coś jednak stoi na przeszkodzie by spełnić owe
marzenie? Wszak rodzice będą z wami duchem i na pewno będą się cieszyć. Tak,
nadszedł czas na waszą tradycję.
Po
wielu zawirowaniach losu Hania i Mikołaj są wreszcie razem na dobre i złe. A co
ważniejsze i chyba najwspanialsze dla nich samych - oczekują na swoje
szczęście, które kobieta nosi pod sercem. Hania jest na zwolnieniu lekarskim i
odpoczywa w domu, ciąża jej służy, promienieje szczęściem i według Mikołaja
jest jeszcze piękniejsza niż dotychczas. Zapatrzony w nią i zakochany,
rozumiejący nawet samym spojrzeniem, to co chce mu przekazać nie dziwi się nowemu
pomysłowi ukochanej. Hania chce bowiem spełnić marzenie mamy i zrobić wigilię
dla wszystkich, którzy są jej nową rodziną. Po początkowym oporze Dominiki,
która w trosce o zdrowie siostry chce jej to wyperswadować przygotowania do
świąt idą pełną parą. Jest jeszcze jednak coś co Hania musi zrobić sama.. Co to
takiego i jak poszły przygotowania do świąt przekonać musicie się już sami.
Gdy
czytałam ostatnie zdanie „Zgody na szczęście” z wielkim żalem rozstawałam się z
Hanią i całą resztą. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że Autorka szykuje dla
swoich czytelników niespodziankę na święta w postaci omawianej w dniu
dzisiejszym książki. Jak ja się jej nie mogłam doczekać! Ciekawość tego co u
Hani i Mikołaja była silniejsza od postanowienia przeczytania jej w okolicy
świąt...
Po
raz kolejny Anna Ficner - Ogonowska nie
zawodzi i zachwyca swoim stylem pisania, który jest taki piękny i jak już nie
raz wspominałam, czasami poetycki. Tym razem daje swoim bohaterom odetchnąć i
jedyne zawirowania jakie wprowadza w ich życie to wzajemna troska o siebie,
opiekuńczość wobec Hani, zamieszanie związane z przygotowaniem do rodzinnych
świąt i czymś z czym Hania musi się uporać by móc całkowicie cieszyć się z tego
co ma, ale o tym cicho sza. Autorka stworzyła fabułę, która jest przesiąknięta
miłością, troską, szczęściem i radosnym oczekiwaniem na to co ma nadejść. Za
pomocą pani Irenki oraz Hani snuje opowieść o wigilijnych potrawach oraz tradycjach.
Książka chociaż króciutka zawiera w sobie magie świąt, rodzinne ciepło i
szczęście płynące z rodzinnego domu Hani. Fabuła powieści jest przesiąknięta miłością,
radością, szczęściem oraz oczekiwaniem na to co ma nadejść. Akcja, mimo
gorączkowych przygotowań, toczy się leniwie, ale nie nuży.
Z
radością, choć na chwilę, po raz kolejny spotkałam się z bohaterami, z którymi
w trakcie czytania trylogii zdążyłam się mocno zżyć. Cieszę się ogromnie, że Ne
zabrakło pani Irenki z jej sercem na dłoni, do której mam wielki sentyment, bo
przypomina mi babcię. Również obecność Dominiki przyjęłam z radością - jej
wybuchowy charakter sprawiał czasem zmartwienia, ale głównie jest przyczyną
zabawnych sytuacji i rozmów. O Hani i Mikołaju Ne muszę chyba wspominać? Ich
historia i takie zakończenie sprawia radość i daje nadzieję. Tak naprawdę rzez
tę opowieść przewijają się wszystkie osoby, które znaczą wiele dla Hani, które
uważa za swoją rodzinę.
Książka
mnie oczarowała i pochłonęłam ją mgnieniu oka. Wystarczyła mi godzina, by
zapoznać się z tą historią, by wraz z bohaterami przeżyć wigilię, jak z marzeń
mamy Hani. Ciepło i szczęście płynące z tej powieści otuliło mnie jak puchowa
kołderka. Syciłam się tym spokojem, tą radością i miłością. Książeczkę czytałam
na kilka dni przed premierą, a w chwili obecnej jest już przeczytana drugi raz.
Z zadowoleniem stwierdzam, że zarówno u Hani, jak i Dominiki nastały szczęśliwe
dni. I chociaż nie zawsze będzie prosto i kolorowo razem z swoją rodziną dadzą
radę. Bardzo polubiłam styl jakim pisze
Anna Ficner - Ogonowska oraz to w jaki sposób pisze o życiu i codzienności. Nawet
w tej krótkiej historii tego nie zabrakło. Wiadomo już, od samej autorki, że
powstaje kolejna książka – nie mogę się jej doczekać…
Książka
ta w cudowny sposób przypomina o tym co ważne, o tym, że chociaż w ten
świąteczny czas powinniśmy pamiętać tylko o tym co nas łączy. Mówi o tradycjach
tych bardziej i mniej znanych w domach. Jest też pełna miłości i tej
świątecznej otoczki. Mnie ona ujęła…
*str. 129
Autor: Anna
Ficner - Ogonowska
Tytuł: Szczęście w
cichą noc
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 06 listopada
2013
Liczba stron: 176
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz