poniedziałek, 4 stycznia 2021

Kraina Zeszłorocznych Choinek - Joanna Szarańska

 Dziś zapraszam na kolejną recenzję gościnną - przed Wami wrażenia Chiary76 z tegorocznej książki Joanny Szarańskiej.



Jeśli miałabym Wam powiedzieć co mnie ostatnio pokrzepiło książkowo, to książki dla dzieci, które czytamy z Jasiem i…”Kraina zeszłorocznych choinek” Joanny Szarańskiej. 

Jakaż to piękna opowieść. Wiem, co możecie sobie pomyśleć mając w głowie hasło „książka świąteczna”. Ja też często podchodzę do tego hasła z obawami, że (nawet jak dla mnie ) ilość cukru i lukru przekroczy dopuszczalne normy. Jednak w przypadku książek świątecznych tej autorki mam pewnik, że jak w świetnym cieście, ilość potrzebnych składników będzie odpowiednio wyważona. Natomiast jest piękna, pełna czułości i wrażliwości tak nam potrzebnej zwłaszcza w tym niełatwym czasie. Podczas lektury nie raz i nie dwa się wzruszyłam a końcówkę przepłakałam ale takim dobrym płaczem ze wzruszenia pozytywnego jak najbardziej. Ta książka otuliła mnie jak najczulsze ramiona dobrej, ciepłej, kochającej mnie osoby.

Nie inaczej jest w „Krainie zeszłorocznych choinek” dziejące się w małej miejscowości na południu Polski o nazwie Świerczynki.  
Od razu napiszę, bohaterów jest tu wielu i wszyscy są w tej książce podobnie ważni. To lubię. 
Losy ich splotą się w ten czy inny sposób, a większość ścieżek poprowadzi do prowadzonego przez pana Józefa Pawłowskiego sklepiku z ozdobami świątecznymi „Kraina zeszłorocznych choinek”. Skąd taka nazwa i dlaczego prolog tej opowieści, w której w grudniu 2017 roku dowiadujemy się opowieści o owej krainie, snutej przez dziadka Bońka małemu Antkowi ? Dowiemy się tego z lektury książki, której akcja dzieje się równo dwa lata później, tuż przed Świętami Bożego Narodzenia 2019 roku. Nie ma jeszcze pandemii, można się spotykać, swobodnie rozmawiać, przytulać, świat jeszcze nie zwariował.

Chociaż, dla małego , poznanego przez czytelników Antka , trochę jednak zwariował. Jego rodzice się rozwiedli a on sam mieszka z mamą, Dorotą. Tata chłopca po rozwodzie wyjechał do Krakowa. 
W Krakowie poznajemy z kolei Ninę, młodziutką dziewczynę, która pracuje jako pomoc domowa starszej pani, Heleny Piwowarczyk. Nina marzy o świętach spędzonych z mamą Beatą i ciocią Danutą ale jej plany mogą się nie powieść. Syn pani Heleny zamiast spędzić czas z mamą, woli egzotyczne wakacje z którąś z kolejnych wybranek serca. 
Helena decyduje się jechać do Świerczynek wraz z Niną. Albowiem pochodzi z tego miasteczka i ma tam do załatwienia pewną bardzo, bardzo istotną sprawę z przeszłości. 

Już sama podróż obu kobiet do Świerczynek obfituje w przygody. Starszej pani daleko do nobliwej, spokojnej , cichej niewiasty siedzącej z książeczką do nabożeństwa w ręku. Ma temperament i parafrazując tekst z pewnego znanego filmu dla dzieci, „Nie zawaha się go użyć!”.

Tak więc obie panie łapią stopa czy też, lepiej byłoby określić, Daniel kierujący samochodem dostawczym zostaje przez panią Helenę ździebko przymuszony do podwózki ich do miasteczka. 

Kolejnymi bohaterami książki są prowadzący sklepik z ozdobami świątecznymi Józef, emerytowany nauczyciel historii w miasteczku i jego siostra, Józefa. Oraz jej kot 🙂 i pewien czarny kundelek. 

Losy tych ludzi dzieją się trochę osobno jak to zawsze bywa , trochę zaś się splotą. I jak pisałam, dróżki ich prowadzić będą z rozmaitych pobudek i powodów, do sklepiku o nazwie „Kraina zeszłorocznych choinek”. 

Co wyniknie z tych wędrówek i spotkań ? Jak w życiu. Wiele rozmaitych sytuacji. 
Muszę przyznać, że książka jest bardzo wzruszająca, naprawdę. Ale bez niepotrzebnego cukrowania i łzawości , nie nie. Natomiast, co mnie ogromnie ucieszyło, jest też pełna charakterystycznego dla pióra Joanny Szarańskiej i niepodrabialnego przez nikogo, poczucia humoru. I znowu, obyło się bez bezsensownych gagów, które raczej wymuszają śmiech niż bawią naprawdę. 

Scena balkonowa i z dziczkiem przejdą do mojej własnej czytelniczej historii 🙂

Bardzo, bardzo wiele dobrego czasu spędziłam nad lekturą tej książki. 
Uważam, że jest idealnym prezentem dla czytelnika, który lubi opowieści ze Świętami w tle ale niekoniecznie chce coś aż kapiącego od lukru ale jednocześnie ogromnie poprawiającego nastrój , który jak piszę, może być różny w tych naszych niełatwych czasach. 

Jeśli wciąż szukacie prezentu dla najbliższych, a może, kto wie, chcecie obdarować samych siebie? z całego serca polecam Wam tę książkę. 

Moja ocena to 6 / 6.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz