sobota, 17 grudnia 2011

"Love story" (1970)



"Love Story"- jak dla mnie film wyjatkowy, choc byc moze dla wielu szczyt kiczu, albo jakas przestarzala historyjka. Ekranizacja powiesci Ericha Segala. O tak, historyjka jak na dzisiejsze czasy banalna: Para mlodych ludzi z zupelnie odmiennych srodowiski spotyka sie na studiach i na przekor wszystkiemu postanawia byc razem. Jenny- mloda studentka muzyki ze sredniej klasy spoleczenstwa i Oliver z zamoznej, bardzo bogatej rodziny. Oliver w konflikcie z ojcem i swoja rodzinna tradycja, Jenny prostolinijna i dobra... Mlodzi pobieraja sie, wkraczaja w zycie, jednak okazuje sie, ze Jenny jest smiertelnie chora....

Jednak to wlasnie ten film kojarzy mi sie ze swietami i domem. Po pierwsze z moja niezyjaca babcia, gdy w jakis wiglijny wieczor TVP odtwarzala wlasnie ten film, a moja babcia plakala. Po drugie ten film dzieje sie zima. Tylko 2 sceny (liczylam) dzieja sie latem. Glowna bohaterka ma zas zamiar zdarzyc ze swoim umieraniem przed Bozym Narodzeniem i udaje jej sie to. Jeszcze kilka swiatecznych scen: Oliver sprzedajacy choinki, Jenny, ktora cwiczy z dzieciecym chorem kolede "Es ist ein Ros entsprungen" (moja ulubiona niemiecka koleda). Gros swietnych bezdialogowych scen w zimowej scenerii- Oliver szusujacy na lodowisku, dwojka bohaterow bawiaca sie w sniegu. To nie wiosna, kwiaty i ptaki sa swiadkami ich milosci- to zima. To zima wreszczcie bedzie swiadkiem smierci. To poprzez ogromna polac sniegu Oliver poprowadzi zone do szpitala. Czyz nie zima jest pora umierania rowniez? Jednak przebija z tego filmu tez nadzieja. Nadzieja, ze ludzie potrafia sie odnalesc mimo roznic i zalow. Czyz nie jest to tez przeslaniem Swiat?
Film stoi tez swietnymi dialogami. No i oczywiscie para aktorow odtwarazajacych glowne role- wiekszosc scen to jedynie ten duet. O muzyce wspominac chyba nie musze?
Zycze milego ogladania :)

2 komentarze: