czwartek, 7 grudnia 2023

Miłość w krainie czarów - Abiola Bello

 Recenzja napisana przez Anię - Polecankę.


Miłość w Krainie Czarów to książka autorstwa Abioli Bello wydana nakładem Wydawnictwo Literackie.

Trey Anderson jest jednym z najpopularniejszych uczniów w Corden Collage. Pomimo tego swoje popołudnia spędza w Krainie Czarów, czyli małej księgarni należącej od pokoleń do jego rodziny.
Ariel Spencer jest utalentowaną artystką. Ma czerwone włosy i niechlujny, wiecznie pobrudzony farbami ubiór. Nastolatka marzy o dostaniu się do Artists Studio, ale martwi ją wysokie wpisowe, które przekracza możliwości jej rodziny. Ariel wie, że musi znaleźć pracę. Trey, chociaż nie przepada za Ariel, widzi, że ma ona dar do sprzedaży książek. A każda sprzedana książka w księgarni jest na wagę złota, dlatego oboje łączą siły by sprzedać ich jak najwięcej. W końcu chodzi o uratowanie księgarni przed zamknięciem….

Po ostatnim świątecznym niewypale zagranicznej autorki, który niedawno przeczytałam, do tej książki podeszłam z dość sporą rezerwą. I z początku nie mogłam się w nią wgryźć… Przez to bałam się, że jej czytanie będzie mi szło jak po grudzie… A jednak wkrótce się to zmieniło. Z każdą kolejną stroną książka stawała się coraz ciekawsza i nawet nie spostrzegłam się, kiedy mnie kompletnie wciągnęła. Niby niniejszą lekturę można uznać za typową młodzieżówkę, ale powinna spodobać się też czytelnikom, którzy już dawno nie są młodzieżą.

Miłość w Krainie Czarów na pierwszy rzut oka to typowa zimowo-świąteczna lektura. Lekka, przyjemna ze sporą dawką przedświątecznej magii, wprost idealna na zimowe wieczory. Jednak, kiedy się w nią wgryziemy dostrzeżemy, że nie jest to historia o błahych problemach współczesnych nastolatków. Niniejsza lektura opowiada o prawdziwej przyjaźni i miłości, pokazuje o co warto walczyć i co jest w życiu najważniejsze...

Zarówno Ariel jak i Trey musieli zmierzyć się z problemami, które mogłyby przytłoczyć niejednego dorosłego. Żadne z nich nie poddało się… Owszem. Popełniali błędy jak każdy, ale potrafili wyciągać z nich wnioski. Czasami upadali, ale podnosili się i starali się walczyć o swoje. Ariel i Trey to dwójka młodych ludzi, których nie dało się polubić i nie dało się im nie kibicować w spełnianiu marzeń. Nie dało się nie polubić ich historii. Nie dało się nie polubić pióra autorki. Właściwie Miłość w Krainie Czarów miała tylko jeden minus. Irytowało mnie nieustanne podkreślanie koloru skóry bohaterów, których poznaliśmy a szczególnie właścicieli księgarni. Tak jakby kolor skóry definiował człowieka….
Sama książka w moim przekonaniu zasługuje na uwagę czytelników, którzy szukają idealnej historii na jesienno-zimowe wieczory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz