czwartek, 28 listopada 2013

Siódmy sekret szczęścia - Sharon Owens



Co rok czytam przynajmniej jedną książkę bożonarodzeniową, i co rok nie ma po tym śladu na blogu wyzwaniowym. Czas się zrehabilitować. Opowieść rozpoczyna się w Wigilię Bożego Narodzenia. Ruby wraz z przyjaciółką wybiera drogi prezent dla swojego męża. W oczekiwaniu na jego powrót z pracy robi ostatnie przedświąteczne porządki. W międzyczasie odbiera telefon od Jonathana, który powiadamia ją, że musi jeszcze zawieźć klientowi dokumenty. Nietrudno przewidzieć, czym to się skończy… 
Książka ma chyba wszystkie wady czytadeł: jest przewidywalna, z drętwymi nieraz dialogami, chwilami pretensjonalna i banalna. Mogłabym też zarzucić jej niepoważne potraktowanie poważnego tematu. Ale mimo to okazała się całkiem niezłym remedium na ponurą aurę za oknem. Zawiera sporą dawkę humoru oraz kilka życiowych rad, jakby żywcem wyjętych z kobiecego czasopisma. Dodatkowy bonus to zaskakująca – jak na ten gatunek – liczba momentów oraz elementy science–fiction (pielęgniarka w szpitalu przynosząca położnicy i jej przyjaciółce herbatę i ciasteczka).

2 komentarze:

  1. Czytałam tej autorki "Zimowy ślub" i bardzo mi się podobał, po tą pewnie też sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - idąc za ciosem - zaczęłam czytać "Zimowy ślub". Początek jest ciut bardziej udany niż w "Siódmym sekrecie szczęścia", zobaczymy, jak będzie dalej.

      Usuń