środa, 11 grudnia 2013

Zamieć śnieżna i woń migdałów

"Śnieg wisiał w powietrzu. Do Bożego Narodzenia został zaledwie tydzień..." Jednak czas fabuły nie wkroczy w święta, gdyż kończy się, kiedy "Do Wigilii zostało jeszcze pięć dni." Książeczka z dużym drukiem, solidnymi marginesami i grubymi kartkami raczej jest kryminalną nowelą niż powieścią. Aluzja do podobnej sytuacji z kryminału Agaty Christie jest aż nadto czytelna, mimo że postać prowadzącego śledztwo z konieczności nakreślona przez Läckberg nie ma cech Herkulesa Poirot, choć szczęścia i intuicji mu nie zabraknie.

Rodzinne spotkanie w pięknym pensjonacie na wyspie Valö wcale nie jest miłe dla rodziny, gdyż senior rodu po kolei czyni im zarzuty nieudolności, błędnych inwestycji, łatwego życia na jego koszt, by następnie przy wspólnym posiłku teatralnie zejść z tego świata. Charakterystyczny zapach migdałów pochodzący ze szklanki wody sugeruje, iż ktoś pomógł zakończyć życie Rubenowi Liljecronas. Martin Molin, jeszcze niedoświadczony policjant, który dochodzi do wniosku, że niewiele go już łączy z Lisette Liljecronas, musi podjąć rutynowe działania. On się męczy, żałując, iż w pobliżu nie ma doświadczonego partnera, wszyscy jedzą i piją kawę, a w chłodni spoczywa wpierw jeden trup, potem drugi. Śnieżna i mroźna pogoda uniemożliwia kontakt z lądem. Trzeba czekać na lodołamacz.

Pomysł na dobry kryminał nie został wykorzystany, choć doskonała sceneria, gdyby lepiej została wkomponowana w akcję, i zaskakujące zakończenie dowodzi, że była możliwość rozwinięcia szkicu w powieść. Na pewno słabą stroną są niedopracowane postacie i brak umiejętności włączenia ich w zawiłą fabułę trzymającą w napięciu. Zamieć śnieżna i woń migdałów to powiastka do szybkiego przedświątecznego przeczytania wtedy, gdy widzimy na całej połaci śnieg.
______________________
Camilla Läckberg, Zamieć śnieżna i woń migdałów / Snöstorm och mandeldoft, przeł. Inga Sawicka, wyd. I, s. 144, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz