Zdarza się czasem, że świąteczna książka może nas rozczarować - tak chyba jest w tym przypadku, jak możemy się przekonać z recenzji Ani- Polecanki
Dzień dobry. Czy jest coś czego nie lubicie w świątecznych książkach?
Zaczarowana zima w Olszowym Jarze to zimowo-świąteczna książka autorstwa Joanny Tekieli wydana nakładem Wydawnictwo FILIA.
Olszowy Jar to mała wioska, z której pochodzi ojciec Weroniki. W dzieciństwie dziewczyna spędzała tam sporo czasu. Niestety po rodzinnej kłótni rodzina kobiety przestała tam bywać. Kiedy Weronika traci pracę i rozstaje się z partnerem postanawia odwiedzić dawno niewidziane miejsce. Bynajmniej nie z sentymentu, ale ma przywrócić dusze domowi, który należał do dziadków a obecnie jest własnością jej kuzynki, Małgosi.
Na pewno nie da się Zaczarowanej zimie w Olszowym Jarze odmówić świątecznego klimatu. Ma wszystkie elementy, które się na niego składają. Jest śnieg. Dużo śniegu. Są świąteczne dekoracje, jasełka i świąteczne pojednanie. Wobec tego wszystko wskazywało, że znowu z przyjemnością zanurzę się w świątecznej historii. Niestety nie wytworzyła się względem nas chemia. Owszem, pomyśl na fabułę była ciekawy, ale niestety nieco nie wyszło wykonanie. Momentami sytuacje były absurdalne i nie mogła ich nawet wybronić świąteczna magia…
Często zastanawiałam się, co jest nie tak z główną bohaterką. Nie chodzi mi w tej chwili o to, że pozwalała robić z siebie ofiarę losu. Po prostu… Można kochać Święta, ale Weronika miała jakąś obsesję na punkcie dekorowania świątecznymi ozdobami domu i obejścia. Trochę było to niepokojące.
Żałuję, ale nie zostanę fanką tejże autorki. Nie przypadł mi do gustu jej styl pisania. W wypadku Zaczarowanej zimy w Olszowym Jarze miałam dość często wrażenie, że fabuła była jakby krótkim streszczeniem dnia z życia bohaterki. Nie bardzo mi się to podobało.
Zaczarowana zima w Olszowym Jarze ma swoje plusy i minusy i zapewne wielu czytelników będzie nią zachwyconych. Niestety ja mam, co niej kilka zastrzeżeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz