czwartek, 14 grudnia 2017

Renata Kosin. Aleja Siódmego Anioła.


Siódmy już rok czytamy książki na wyzwaniowym blogu Znalezione pod choinką. Kilka lat wstecz książek o tematyce świątecznej było niewiele, a jeśli już to raczej tłumaczone z języka angielskiego. Bywało też i tak, że fragmentów o Bożym Narodzeniu szukałyśmy w książkach opisujących całoroczne wydarzenia z życia bohaterów. W odpowiedzi na zapotrzebowanie czytelnicze związane z książkami o nostalgicznym, zaśnieżonym czasie świątecznych wzruszeń w tym roku pojawiło się wyjątkowo dużo powieści autorstwa polskich pisarzy. Wśród nich także Aleja Siódmego Anioła Renaty Kosin. Od razu przyznaję, że nie znam twórczości tej autorki, więc książka bożonarodzeniowa jest pierwszym moim z nią spotkaniem. Prawdopodobnie także ostatnim.

Julia, główna bohaterka książki, zrobiła w życiu coś strasznego. Nie wiemy co, ale musi to być doświadczenie okrutne i traumatyczne, ponieważ kobieta porzuciła wszystko i zaczęła, w innym miejscu niż żyła dotychczas, nowe życie. Niegdyś była poczytną pisarką, dziś zajmuje się kreowaniem wystaw sklepowych. Nie wszystkich jednak i nie zawsze - jest rozchwytywana, ma świetne pomysły, jej projekty zwiększają zyski sklepów, dla których pracuje, ale kobieta nigdy nie podejmuje się przygotowania dekoracji bożonarodzeniowych. Bo to wówczas wydarzyło się owo zło, które odmieniło jej los.
Powołała je do istnienia w chwili, gdy na jej policzek, a potem dłoń spadła kropla porannej rosy i potoczyła się samotnie, jakby chciała wyręczyć w tej roli łzę uwięziona pod powieką. A potem zastygła w oczekiwaniu na gest, którzy przesądzi o jej nietrwałym losie. Może właśnie dlatego Julia nie starła jej z dłoni, pobielałej nie tylko z powodu zimna. Długo wpatrywała się w drżący wodny paciorek o lśniącym licu, w którego krzywym zwierciadle odbijał się maleńki fragment rzeczywistości. Ten, który musiał jej od tego momentu wystarczyć. [s. 9]
Zdania zacytowane powyżej czytałam kilka razy. Niestety - poetyka zastosowane przez Renatę Kosin kompletnie do mnie nie trafia. Zawzięłam się jednak i książkę doczytałam wiedziona ciekawością kim jest Julia, co zrobiła i jak stosując minimum informacji, a wiele tzw. poetyki, można napisać powieść.

Nie napiszę Wam, co stało się przyczynkiem do odmiany życia Julii. Zdradzę jedynie, że kobieta trafiła do parku, w którym kiedyś stały figury siedmiu aniołów. Jeden z nich zaginął, ku żalowi osób odwiedzających park i bardzo z jego przestrzenią związanych emocjonalnie.

Podczas czytania tej książki nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że kanwą historii opowiedzianej w powieści były właśnie te anioły - park z figurami anielskimi, na których chętnie przysiadają ptaki i wokół których chętnie gromadzą się ludzie, powierzając anielskim istotom swoje marzenia, pragnienia, żale. Cała reszta - w moim odczuciu - pobrzmiewa z lekka sztucznie.

Niestety, Aleja Siódmego Anioła, nie przypadła mi do gustu. Ale inne książki - o których niebawem - bardziej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz