Z ogromną przyjemnością goszczę dziś na blogu kolejną osobę, która dzieli się z nami swoją recenzją :) To blogerka Marysia, znana w sieci jako Chiara76 (jeśli nie znacie jej bloga Chiara76, to koniecznie zajrzyjcie!). Marysia, podobnie jak ja, ma bzika na punkcie świąt Bożego Narodzenia i wyłapuje zwłaszcza te piękne i dobre książki świąteczne :)
A teraz już zapraszam do lektury jej wrażeń z książki Joanny Szarańskiej.
***
"Choinka cała w śniegu" to trzecia ( po "Czterech płatkach śniegu" i "Aniele na śniegu") i niestety, ostatnia z cyklu o losach mieszkańców kalwaryjskiej kamienicy przy ulicy Weissa 5.
Czy to dobrze? Oczywiście, że nie bo jest to bardzo dobry cykl, w który się wciągnęłam i który bardzo ale to bardzo lubię i polecam. Jednak czy jest to równocześnie słuszna decyzja ze strony autorki? Myślę, że tak. Nie jestem, o czym wiedzą stali czytelnicy mojego blogu, miłośniczką wielotomowych sag. Dla mnie czytelniczki trylogia to zdecydowanie idealny pomysł na serię. Wiem, że moje zdanie pewnie jest odosobnione, cóż, mam prawo do własnych odczuć i takie są. Jednak ten cykl około świąteczny polubiłam do tego stopnia, że z wielkim, wielkim żalem żegnałam zarówno panią Marię Michalską, cztery przyjaciółki czyli Zuzannę, Monikę, Annę i Marzenę jak i wszystkich innych bohaterów tej opowieści. I wiecie co? Za co lubię książki Joanny Szarańskiej? Za to, że jak mało kto, nie operując nadmiarem słodu, pierniczków, kolorowych bombek, ozdóbek i kolęd czy piosenek jak "Last Christmas" potrafi ona dla mnie wyczarować niezwykłość, magię Świąt Bożego Narodzenia. W tej części udało jej się to po raz kolejny a takim przykładem, że autorka zwyczajnie lubi własnych bohaterów, nawet tych najbardziej nieznośnych, jest fakt, że na samym końcu zaplusował nawet najmniej lubiany przez czytelników serii, Waldemar. Tak, w życiu nic nie jest czarno białe i nawet ci najmniej sympatyczni nie są z gruntu zupełnie źli, przecież wszyscy to wiemy.
Co mnie ujęło w tej części opowieści? Skrupulatne zamknięcie wątków, które potrzeba. Zaoferowanie mi przez Joannę Szarańską masy wzruszeń i ciepła ale również niepodrabialnego i tak dla tej autorki charakterystycznego poczucia humoru, serdeczności i śmiechu. Jak to w życiu. Nie ukrywam, że wplecenie w tę część znanych nam z kryminalnych przygód Zojki, samej Zojki właśnie wraz z babunią Łyczakową, nabywających siekierkę spowodowała, że naprawdę zdrowo się uśmiałam.
W ogóle "Choinka cała w śniegu" pełna jest scen, nad którymi naprawdę szczerze i głośno się śmiałam. Do moich ulubionych należą wyrób i rozwożenie pierogów przez mamę Kwiatek i panią Michalską, zakładanie pampersa Stasieńkowi przez ojca młodzieńca jakim jest Maciej, scena po próbie do szkolnych jasełek z Kajetanem Fijusem w roli głównej (niezamierzonej :) ) i tak naprawdę wiele, wiele innych.
Joanna Szarańska po raz kolejny przypomniała (w tak oczywisty dla niej , niełopatologiczny, mądry sposób), co tak naprawdę najważniejsze jest w czasie Świąt Bożego Narodzenia. Nie, nie kolejna sesja zdjęciowa na Instagramie, nie wymyślne prezenty. Liczy się bliskość drugiej osoby, nawet jeśli oznacza to spalenie na wiór potencjalnych pierniczków, liczy się ciepło, dobre słowo, wsparcie. Liczy się to, że kiedy potrzeba pomóc małemu, zagubionemu człowiekowi, wszyscy rzucają to, co akurat robią i ruszają udzielić pomocy.
Joanna Szarańska, o czym już pisałam, przypomni, że nie ma ludzi z gruntu złych. Życie to nie czarno biały obrazek. I dobrze, że tak nie jest. W tej części osoby, które na co dzień irytują, dostają od autorki szansę na małą poprawę. I to też krzepi czytelnika. Bo tak naprawdę nikt z nas nie lubi użerania się z innymi, sprzeczek, kłótni. Marzy nam się przynajmniej mnie, czas, gdy faktycznie uda się zażegnać spory, problemy pójdą sobie w kąt.
W "Choince całej w śniegu" otrzymujemy solidną porcję porządnie skonstruowanej treści ze Świętami Bożego Narodzenia w tle. Mamy i dobrze znanych nam bohaterów, którym kibicujemy, i nowych, których lubimy i to, o czym już wspominałam. Podkreślenie, że w tych dniach najmniej ważne są sprawy materialne a najbardziej te nie dające się złapać wprost, często ulotne chwile, momenty dobra, szczęścia, poczucia wspólnoty. Nieważne, ile wysublimowanych sesji z zastawą stołową wstawisz i ile będziesz miał polubień, jeśli nie masz z kim po takiej sesji zdjęciowej z owej zastawy zjeść czy wypić w czasie świąt.
Nie obędzie się też bez sporej porcji wzruszenia czym autorka po raz kolejny pokazuje, że zdecydowanie nie powinniśmy szufladkować jej osoby jako "pani, która pisze śmieszne książki" bo Joanna Szarańska zdecydowanie ma w sobie ogromny potencjał, z czego osobiście się cieszę bo jest Ona jedną z moich ulubionych autorek.
Cykl ten mam jak dotąd w dwóch papierowych książkach oprócz ebooków, co pokazuje, jak bardzo mi się podoba (rzadko kiedy "dubluję" książki mogąc mieć je wygodnie, na czytniku). Jednak tu zachwyciła mnie i treść i okładki. Trzecią część również zamierzam nabyć w wersji papierowej i stanie obok dwóch poprzednich na półce z ulubionymi książkami.
Moja ocena "Choinki całej w śniegu" to 6 / 6.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz