Okres przed Świętami Bożego Narodzenia.
Pewnego dnia taksówkarz Finn Parrish dostaje nietypowe zlecenie do domków mieszkaniowych.
Zasadniczo woli jeździć między centrum, a lotniskiem. Gdy zniechęcony przyjmuje zlecenie i pojawia
się w jednym z domków, poznaje starszą panią siedzącą na wózku. Finn szybko
dochodzi do wniosku, że kobieta cierpi na demencję. W dodatku jest bardzo
słaba, chuda i notorycznie przysypia. Mimo to, Finn spełnia jej prośbę i zawozi
ją do lekarza. Jak się okazuje, to nie będzie jedyny kurs odbyty przez Finna z
Callie. Jest zirytowany tym, że kobieta nie ma opieki. W końcu nagrywa się na pocztę głosową jej
wnuczce Sydney Batson. Nie zna jednak jej wersji wydarzeń. W kancelarii
adwokackiej, w której Sydney pracuje właśnie szykują się zwolnienia. Młoda
kobieta dostała sprawę, o której wie, że jest przegrana. W dodatku jest sfrustrowana,
bowiem nie potrafi opiekować się babcią tak, jak powinna.
Postacie w powieści są bardzo
realistyczne. Słodkie jest działanie Callie, która chce wyswatać swoją wnuczkę.
Finn mimo młodego wieku (trzydzieści lat), jest gderliwy, sarkastyczny i jako
taksówkarz nie znosi Ubera. Nie lubi też nowoczesnej technologii, ale za to zna
się na gotowaniu i przede wszystkim ma dobre serce. Sydney z kolei pragnie osiągnąć
wiele jeśli chodzi o sprawy zawodowe. Zależy jej na pracy i mimo tego, że sumienie
podpowiada jej działać inaczej, to wbrew rozsądkowi poddaje się narzuconym regułom.
Jest zmęczona i przepracowana. Pogubiła się w tym trochę i zapomniała o
najważniejszym: obecności przy schorowanej babci. Z kolei Callie to
przemiła pani, która pragnie, aby jej wnuczka nie była samotna, która otwarcie
i głośno wypowiada swoje zdanie, nawet, gdy czas i miejsce wydają się być
nieodpowiednie. Jest też bardzo wierzącą osobą. Odniesień do wiary i przesłań płynących
z Biblii jest tu wiele, ale wnikają one w tekst i mają wpływ na odbiór całości.
Pisząc szczerze, byłam ogromnie
zaskoczona fabułą książki, bowiem to nie jest żaden ckliwy romans ze
Świętami
Bożego Narodzenia w tle. Świąteczne powieści mają to do siebie, że
posiadają lukrowany i sentymentalny nastrój. Terri Blackstock napisała
prawdziwą powieść-klejnot,
która wyróżnia się na tle innych świątecznych powieści. To powieść o
ludziach z
krwi i kości, mający swoje wady, którzy w życiu dokonują też
niewłaściwych
wyborów, a dzięki innym ludziom potrafią prostować swoje ścieżki. To
książka urocza,
a zarazem mądra i wartościowa. Ujęły mnie też słowa od autorki (przed
podziękowaniami), które zostały dodane po zakończeniu powieści. Podoba
mi się też
przesłanie książki. Tutaj czas Bożego Narodzenia polega na pogodzeniu
się z przeszłością, szanowaniu
woli innych, porzuceniu długotrwałej winy i pretensji, odrzuceniu, tego
co nie jest nic warte.
Terri Blackstock, Dosięgnąć
świąt, wydawnictwo Dreams, wydanie 2019, tytuł oryg.: Catching Christmas
(2018), tłumaczenie: Joanna Olejarczyk, okładka miękka, stron 272.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz