czwartek, 23 grudnia 2010

Podróżując do Betlejem

Tajemnica Bożego Narodzenia
Jostein Gaarder
wyd. Czarna Owca 2009

Pierwszy dzień grudnia. Dzień, w którym dzieci odliczają dni otwierając okienka na kalendarzu bożonarodzeniowym. Tymczasem Joachim jeszcze nie ma czego otwierać - nie miał czasu na kupno swojego kalendarza. Chodzi więc z tatą od sklepu do sklepu i wszędzie dowiaduje się, że towaru brak. Ostateczne docierają do starej księgarni, gdzie odnajdują jedyny w swoim rodzaju, ręczni stworzony kalendarz. Właściciel księgarni sam dziwi się obecnością dziwnego przedmiotu i daje go Joachimowi w prezencie. Opowiada też chłopcu, kim jest osoba, która prawdopodobnie podrzuciła do księgarni owo dzieło. W ten sposób rozpoczyna się niezwykła przygoda, magiczna wędrówka pielgrzymów do Ziemi Świętej, do miasta Betlejem, do dnia narodzin Jezusa. 

Pewnie dziwi was, jak to możliwe. Rzeczywiście, historia jest nieco skomplikowana i niewiarygodna, nie sposób jej wytłumaczyć, ale opisać pokrótce spróbuję :) otóż Joachim odkrywa niezwykłość swego kalendarza już pierwszego dnia - pod każdym okienkiem znajduje bowiem malutką karteczkę z fragmentami niezwykłej historii rozpoczynającej się w następujący sposób: 

Pewnego dnia Elisabet Hansen wybrała się z mamą do domu towarowego po zakupy świąteczne. Nagle spostrzegła małego pluszowego baranka, który uciekł ze sklepowej półki, bo nie mógł już znieść odgłosu kas. Pobiegła więc za nim. Po krótkim czasie znalazła się na pięknej zielonej łące z mnóstwem kwiatów. Tam spotkała także anioła Efiriela, który zdradził jej wielką tajemnicę - Elisabet jest jednym z pielgrzymów udających się do Betlejem na spotkanie z narodzonym Jezusem i jego rodziną. Podczas podróży czas biegnie wstecz, a każdego dnia na swej drodze spotykać będą kolejne postacie dołączające do orszaku. 

Joachim początkowo zachowuje niezwykłość swego kalendarza w tajemnicy, jednak po kilkunastu dniach rodzice dowiadują się o karteczkach i od tej pory każdego dnia z coraz większym zaciekawieniem śledzą losy Elisabet i jej towarzyszy. Wkrótce okazuje się, że w roku 1948 zaginęła ośmioletnia dziewczynka o imieniu Elisabet. Natomiast tajemniczy twórca kalendarza o imieniu Jan zostawia w księgarni fotografię, na której widnieje dwudziestokilkuletnia kobieta oraz napis "Elisabet". Historia z kartek zaczyna mieszać się z rzeczywistością. Czy to zbieg okoliczności, czy prawdziwa opowieść...?

Książka ciekawa, napisana typowym dla Gaardera filozoficznym językiem, który bardzo łatwo się przyswaja i trafia do młodszych i starszych czytelników. Dodatkowym atutem jest mnogość informacji na temat postaci biblijnych, obiektów historycznych oraz liczne ciekawostki dotyczące wiary chrześcijańskiej i ważnych momentów w historii Europy. Orszak wędruje z Norwegii do Betlejem zaledwie w ciągu dwudziestu czterech dni, mijając po drodze najsłynniejsze budowle chrześcijańskie oraz miejsca, w których odbywały się ważne dla Jezusa i Jego wyznawców wydarzenia (jak np. Ogród Oliwny czy jezioro Genezaret). To jest wielki atut książki. A mimo to nie przekonała mnie historia stworzona przez Gaardera. Zbyt dużo tu przypominania kto, kiedy i którędy biegnie do Betlejem, zbyt duże zainteresowanie rodziców Joachima tematem. Przyznam szczerze, że pod koniec książki strasznie się męczyłam i liczyłam strony do zakończenia. Ciekawy i zaskakujący pomysł, niestety trochę udziwniony i przekombinowany. 

W jednym elemencie Gaarder zasłużył na pochwałę - wywołał we mnie od dawna nieobecne oczekiwanie na Boże Narodzenie. I nie chodzi tu o prezenty, wigilijną kolację czy spotkanie z bliskimi, lecz rzeczywiste oczekiwanie na przyjście Małego Jezusa, który co roku w grudniu przybywa, by wskazać nam drogę, umocnić w postanowieniach i pomóc w przebrnięciu trudnych czasami życiowych dróg. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz