Zastanawialiście się kiedyś, co sprawia, że św. Mikołaj w jedną noc odwiedza wszystkie dzieci świata, mieści się w każdym kominie, wie, kto był grzeczny, a kto zasługuje na rózgę? Co sprawia, że renifery latają, powstaje magia spełniająca marzenia i zatrzymująca czas? Nie? To wszystko dzieje się dzięki dziecięcej nadziei. Co gdyby jednak jej zabrakło?
Pierwszy prezent od św. Mikołaja dostała Amelia, to ona miała w swoim sercu najwięcej wiary oraz nadziei. Dzięki niej zadziałała cała magia i coraz więcej dzieci zaczynało czuć nadzieję. Niestety rok później Boże Narodzenie zostaje odwołane. Amelia, chociaż ma dopiero dziewięć lat, musi ciężko pracować razem z mamą jako kominiarz, ale nie boi się tego. Jednak, gdy jej mama umiera w same święta, dziewczynka zostaje całkiem sama na świecie i trafia do Paskudnego Zakładu Pracy prowadzonego przez Pana Paskudnika. W tym samym czasie w Elfim Jarze rozgniewane trolle niszczą nie tylko całą wioskę, ale i sanie Ojca Gwiazdki. Rok później wioska i sanie zostają odbudowane i niby wszystko wróciło do normy, ale coś jest nadal nie tak, jak powinno. Poziom magii jest bardzo niski, przez co renifery nie mogą się wznieść i czas nie daje się zatrzymać. Św. Mikołaj domyśla się, że stało się coś niedobrego i wyrusza do Londynu. Tylko czy zdąży?
Chłopiec zwany Gwiazdką bardzo mi się spodobał, dlatego też bez większej zwłoki sięgnęłam po drugi tom. Czy Dziewczynka, która uratowała Gwiazdkę, utrzymała poziom swojej poprzedniczki i dostarczyła mi mnóstwo dobrej zabawy oraz świątecznej magii?
Cała recenzja na blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz