„- Kocham cię, Dylanie.
- Ja też cię kocham.
- Jesteś cudownym człowiekiem.
- Wiem o tym.
- I bardzo skromnym…
- Jaki sens ma fałszywa skromność?”*
Traumatyczne
przeżycia pozostają w człowieku na zawsze. Powodują, że jakaś część duszy pozostaje
zamknięta dla otoczenia i innych ludzi. Czasem zdarza się jednak, że pojawia się ktoś, kto znajduje
klucz do tego zamkniętego obszaru i nawet gdy wydaje się, że nie chcemy by go
uwalniać, on to czyni. Powoli, tak by wszystko było do tej pory zamknięte i
gromadzone, odeszło, a wraz z tym ból i niepewność.
Emily
od roku jest sama po tym jak narzeczony nie zjawił się w dniu ślubu w kościele.
Po tym upokorzeniu wyjechała z rodzinnego Belfastu i mieszka teraz w Londynie oraz
pracuje w magazynie o dekoracji wnętrz.
Pewnego dnia zabrała się za odgruzowywanie mieszkania, czyli pozbycie się
zbędnych rzeczy i oddać je na dary do jakiegoś sklepu, który po sprzedaży
przeznacza pieniądze na szczytne cele. Tam poznaje Dylana, idealnego mężczyznę,
któremu od razu się spodobała. Zaczynają się spotykać, ale czy Emily zapomni o
tym co ją spotkało i da się ponownie ponieść emocją? Czy tym razem dobrze
wybierze?
W
okresie świątecznym czuję potrzebę sięgnięcia po literaturę choć trochę
związaną z tym magicznym czasem. Tym bardziej gdy zdarzają się chwilę gdzie nie
czuję owej magii chociaż bardzo bym chciała. Tym razem padło na „Zimowy ślub”
Owens, polecony mi w tamtym roku. Z opisu wynikało, że będzie to książka lekka
i przyjemna, czyli akurat.
Książka
nie jest pozbawiona wad, bo czasem odnosiłam, że dialogi bywały sztuczne i
trochę przesłodzone, ale nie było to żadną przeszkodą. Prawdę mówiąc niezbyt
zwracałam na to uwagę i z wielką przyjemnością oddawałam się lekturze.
Spodobało mi się w tej publikacji to, że Autorka nie stworzyła żadnego
melodramatu. Emily dużo przeszła i potrzebowała czasu by to przetrawić, ale gdy
była z Dywanem nie miotała się, nie zrywała i nie wracała setki razy. Było
widać, że nie oczekuje zbyt wiele od życia i cieszy się z tego co ma. Może
właśnie dlatego tak łatwo zjednywała sobie ludzi, nie można było jej nie
polubić. Tak samo było z Dywanem, który z miejsca zdobył moją sympatię. Ujął
mnie jego charakter i sposób w jaki postępował z Emily oraz jej rodzicami.
Lekka i przyjemna historia, która zaczyna się w Wigilie. Duża dawka romantyzmu,
zabawne dialogi, barwne opisy pokrytego śniegiem Londynu. Przedstawienie życia
Emily tak jakby mogło dziać się to naprawdę. Bez wyolbrzymiania i tego, że ktoś
jest biedny, a ktoś bogaty.
Jestem
oczarowana lekkim piórem Owens. Tym jak pisze i tworzy, co prawda była to moja
pierwsza jej książka, ale na pewno nie ostatnia. Cenie sobie powieści, które
wciągają od pierwszych stron i sprawiają, że nie idzie się od nich oderwać. Jak
już wspominałam prędzej fabuła jako całość
nie zaskakuje, ale zdarzały się momenty niepewności tego co będzie. Każda
kobieta potrzebuje chwili relaksu, w której będzie mogła pomarzyć o swoim
księciu z bajki i ta powieść to umożliwia. Wczułam się w emocje, które
odczuwała główna bohaterka i przeżywałam wszystko razem z nią. Wydaje się nie
wyróżniać niczym specjalnym, ale ma w sobie coś co sprawiło, że przepadłam z
nią na kilka dobrych godzin.
„Zimowy
ślub” to pozycja, która wzrusza i bawi oraz pozwala zapomnieć o troskach dnia
codziennego. Lekki styl pisania, barwne opisy i otulające jak puchowa kordełka
słowa sprawiają, że chce się więcej i więcej. Polecam!
*str. 269
Autor: Sharon Owens
Tytuł: Zimowy ślub
Wydawnictwo: Świat
Książki
Rok wydania: listopad
2011
Liczba
stron: 288
To jedna z moich ulubionych autorek :) Pisze lekko, kobieco, przeczytałam prawie wszystkie książki, a jedną zostawiłam sobie "na deser". :) "Zimowy ślub" czytałam przed świętami rok temu i bardzo mi się podobał. Polecam Ci bardzo inne książki tej autorki, bo są moim zdaniem jeszcze lepsze niż "Zimowy ślub", m.i. "Weselny zawrót glowy" i "Tawernę przy klonowej'. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam zamiar zebrać wszystkie jej książki ;)
UsuńNie słyszałam o autorce, ale myślę że w niedługim czasie będę mogła przeczytać coś jej autorstwa ;)
OdpowiedzUsuńwww.recenzje-cherry.blogspot.com
Nie słyszałam o niej, ale wygląda całkiem sympatycznie. ;)
OdpowiedzUsuńromansidło na poprawienie humoru:) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na konkurs:)
OdpowiedzUsuń